niedziela, 1 lipca 2012

Podwinięty włoski ogon


Ostatni dzień w Rivie minął nam szybko i przyjemnie, opanowaliśmy do perfekcji radzenie sobie z upałem, który dla Magdy jest istnym piekłem. Po prostu gdy tylko Magda się budzi idzie bez słowa zmoczyć się całkowicie w zimnej wodzie ze źródełka. Ważne jest to, żeby nic do niej wtedy nie mówić, gdyż stan w którym się znajduje jest połączeniem pełnej mobilizacji z wytrzymywaniem paraliżującego uczucia przegrzania organizmu. Potem otwieramy wszystkie okna i drzwi w kamperze, a kota wyrzucamy na zewnątrz.


Niestety pies musi być w środku, gdyż już przy poprzednim pobycie w Rivie dostaliśmy ostrzeżenie od policji. Collette ma czas dla siebie gdy Magda idzie trenowac i oczywiście zabiera ją ze sobą.


Kiedy Magda wykonywała swój codzienny trening Tomek pływał w jeziorze, zajmował się domowymi czynnościami oraz po części kontynuował swoje "wakacje nad jeziorem":)


Wieczorem poszliśmy do pracy licząc się z tym, że występy jeżeli w ogóle będą, to pewnie marne. W końcu Włochy graly dziś z Hiszpanią o pierwsze miejsce w Euro! Z tej okazji jedna z kawiarni zasponsorowała nawet na czas transmisji meczu gigantyczny ekran, aby każdy dobry Włoch mógł oglądac grę swego rodzimego zespołu prawie jak na żywo.


W kazdym miejscu gdzie znajdował się telewizor były tłumy, ludzie trzymali flagi, szaliki, niektórzy pomalowali twarze, a w budkach sprzedawcy słuchali transmisji przez radio. Atmosfera piłkarska zupełnie zdominowała stare miasto, a my w tym wszystkim przemknęliśmy boczkiem, robiąc pare fotek i spokojnie rozstawilismy sprzęt na głównym rynku czekając na rozwój wydarzeń. Oczywiście nie było mowy o pokazie w trakcie gry, musieliśmy wstrzymać się do przerwy, jednak w pierwszej połowie Włochom strzelono już dwie bramki, w powietrzu wyczuwalne było napięcie i ludzie nie byli w stanie w pełni skupić się na naszym występie. Jeszcze gorzej było po meczu, kiedy to Hiszpanie odniesli druzgoczące zwycięztwo. Niektórzy kibice nie wytrzymali nerwowo i zrezygnowani odchodzili do domów jeszcze przed końcem meczu. Mimo wszystko pokaz zrobiliśmy, chociaż niewiele z tego wyszło. Poznani przypadkowo włoscy kuglarze, którzy przyjechali do Rivy specjalnie po to aby występować, też nie mieli łatwo. Ludzie byli tak przygnebieni, że na ich występie składającym się głównie z żonglerki nikt się nawet nie zatrzymał. Nawet gdy Magda wcieliła się w rolę naganiacza publiczności nic z tego nie wyszło, ludzie byli smutni. Posiedzieliśmy chwilę z nowymi znajomymi, wygłupiając się w najlepsze i przy okazji uzyskaliśmy trochę cennych informacji odnośnie występów w innych miastach nad jeziorem Garda.


Dowiedzieliśmy się o kilku miejscowościach w których podobno wolno wystepować i mamy zamiar w nadchodzących dniach je wypróbować. Zdecydowaliśmy się wyjechać jutro bardzo wcześnie rano, żeby do następnego miejsca dojechać zanim rozpoczną się potworne upały.

1 komentarz:

  1. Ciekawe, czy teraz upały Wam zelżały... Pozdrawiamy Was i zapraszamy do nas - nie widzieliśmy się już prawie rok! AAŁ

    OdpowiedzUsuń