Jako pierwsza na nogach
była dziś Magda, która po obowiązkowym treningu i rozciąganiu w
parku zajęła się czytaniem materiałów o połykaniu ognia, a
następnie pojechała do miasta skorzystać z internetu i zrobić
zakupy w markecie budowlanym. Tomek natomiast głównie zajmował się
czytaniem książki, a gdy był zajęty, np. gotowaniem lub
sprzątaniem, wtedy słuchał innej książki w formie audio.
Wieczorem mimo chłodu
pojechaliśmy na ogień do centrum i zaczęliśmy od restauracji
Kunstlerbund, gdzie ze wszystkich możliwych miejsc w Stuttgarcie w
chwili obecnej występuje się najlepiej. Pokaz wyszedł
bardzo marny, było mało ludzi, a Ci którzy byli nie patrzyli na
taniec, jakby ich to nie interesowało. Bywa i tak, jednak mimo tej
świadomości nastroje nam się pogorszyły i gdy wróciliśmy do
domu około północy na poważnie rozważaliśmy wyjazd ze
Stuttgartu. Po sprawdzeniu prognozy okazało się jednak, że w
całych Niemczech będzie chłodno i deszczowo, a dodatkowo Tomek nie
miał już dziś siły aby pakować skuter i rowery na bagażnik, a
potem jeszcze prowadzić, koniec końców postanowiliśmy zostać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz