poniedziałek, 9 lipca 2012

Jaki on słodkiii!

Dziś po raz pierwszy Tomek pojechał na statuowanie skuterem. Wbrew pozorom nie była to taka prosta sprawa, gdyby nałożył farbę tak jak zwykle w domu, większość zostałaby wtarta w kask. Pojechał więc bez peruki i makijażu, mając zamiar zrobić wszystko w mieście.


Dużo czasu minęło zanim Tomek mógł stać. Najpierw musiał wybrać odpowiednie miejsce do pracy, potem okazało się, że zapomniał mydła do blokowania brwi, w końcu samo wykonanie makijażu zajmuje chwilę.
Ostatecznie stuttgarcka publiczność okazała się zupełnie inna niż ta, z którą Tomek miał do czynienia dotychczas. Większość ludzi pędzi gdzieś w pośpiechu, a mało jest turystów przechadzających się po prostu dla relaksu. Jednak ci spieszący się ludzie znajdują chwilkę na zatrzymanie się i uśmiech w kierunku niebieskiego piosenkarza, wielu z nich nawet sięga po portfel aby zobaczyć co się stanie gdy moneta wpadnie do puszki. Tomek miał więc dziś bardzo przyjemną pracę obfitującą w pozytywne komentarze od publiczności – była nawet grupka dziewczyn, które myśląc prawdopodobnie, że Tomek nie zna niemieckiego na głos mówiły jaki jest słodziutki:)
W tym czasie Magda i Collette wybrały się na polanę przy lesie, którą znały już dobrze z naszej poprzedniej wizyty w Stuttgarcie i tam Collette tarzała się w trawie, a Magda rozciągała się i trenowała levistick.
Wieczorem pojechaliśmy na ogień, lecz niestety nie była to zbyt udana wyprawa. Zaczęliśmy się rozstawiać przed restauracją Kunstlerbund, gdzie zwykle mamy przyjemne pokazy, jednak podczas przygotowań podkradła się nam grupka muzyków i zaczęła grać dla naszej publiczności. Trochę to nam popsuło humory bo i tak już wystarczająco ciężko tu z występami, ale po dłuższej chwili zastanawiania się i składania sprzętu postanowiliśmy jednak wystąpić. Mała ilość ludzi i brak zainteresowania z ich strony spowodowały, że pokaz wyszedł bardzo słabo, mimo to dostaliśmy od obsługi restauracji napoje, ot taki miły gest:) Rozważaliśmy jeszcze robienie kolejnych pokazów, gdy jednak przeszliśmy na deptak było już po 23, a brak przechodniów, i obecność służb sprzątających utwierdziły nas w przekonaniu, że należy wracać do domu.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz