sobota, 28 lipca 2012

Jak to w pracy


Tomek dziś ponownie postanowił spróbować statuowania w Heidelbergu, niestety nie jest to takie proste. Wiedząc, że z rana nie ma co się w mieście pokazywać, pojechał dopiero po czternastej i zastał tłumy... artystów. Do większości miejsc w których dozwolone jest występowanie była kolejka, w końcu Tomek znalazł jeden punkt, w którym udało mu się stać pół godziny, tylko tyle, gdyż kończył się oficjalny czas wyznaczony dla artystów w tym miejscu. Te pół godziny było równie dochodowe jak pełna godzina w innym mieście, potwierdziło się nasze pierwsze, bardzo pozytywne wrażenie jakie odnieśliśmy po pokazie z ogniem – tutejsza publiczność jest znakomita. Później Tomek przeniósł się do jedynego miejsca, w którym można stać cały dzień, jednak nie bez powodu było wolne – nie jest to już deptak i ludzie którzy się tam przewijają nie są tak pozytywnie nastawieni.
Magda swój czas wykorzystała bardzo intensywnie, rozciągała się, trenowała z levistickiem i malowała spódnicę. W zasadzie nad spódnicą Magda spędziła dziś większość dnia i część nocy, kładąc się spać długo po Tomku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz