Z rana Tomek wsiadł na skuter i
wyruszył z zamiarem odwiedzenia urzędów wszystkich okolicznych
miast nad jeziorem Garda, aby uzyskać informacje, których nie udało
się dostać wczoraj. Po drodze trochę błądził tracąc cenny czas
i ostatecznie, przed urzędową przerwą obiadową uznawaną tutaj za
świętą otrzymał cenne informacje o występach ulicznych tylko w
Desenzano Del Garda. Okazuje się, że od ręki nic nie da się
załatwić, na pozwolenie trzeba czekać, a droga do niego jest
wyjątkowo skomplikowana, no ale tak czy inaczej o występach z
ogniem w tym mieście w ogóle nie ma mowy. Wizyta trwała tak długo,
że w pozostałych miastach ratusze zostały już pozamykane. Przy
okazji udało się zobaczyć trochę miasto:)
Po powrocie Tomek dołączył do Magdy,
która od rana wraz z Collette spędzała czas na plaży, trenując z
levistickiem i wzbudzając niemałe zainteresowanie wśród
plażowiczów.
Bliskość wody w upałach jakie tu
panują jest jedynym sposobem dla nas aby jakoś to znieść. Ciekawe
jest to, że w tym miejscu jezioro Garda wygląda zupełnie jak morze,
są fale, mewy, plaża i panuje tutaj taka atmosfera, że gdyby nie
majaczące gdzieś w tle góry, to można by pomyśleć, że jesteśmy
w jakiejś nadmorskiej miejscowości.
Popływaliśmy trochę, a gdy
wróciliśmy do kampera przenieśliśmy się na bezpłatny parking,
który Tomek odkrył kilka kilometrów dalej. Jak już dotarliśmy na
miejsce Tomek znów poszedł nad jezioro pływać, a Magda wzięła
się za malowanie swojego kostiumu farbami do bawełny. Na początek powstanie spódnica testowa, gdyż jest to pierwszy raz jak Magda
używa takich farb, ostatecznie jednak mają one służyć do
stworzenia kostiumu feniksa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz