Drastyczne nocne przeżycia
bardzo mocno wpłynęły na nasze nastroje i co tu dużo mówić nie
byliśmy dla siebie ani mili, ani wyrozumiali. Magdę dodatkowo
bolało całe ciało, co dodatkowo dolało oliwy do ognia. Po kilku
wymianach zdań postanowiliśmy dać sobie trochę przestrzeni, Magda
została w kamperze próbując drzemać, a Tomek przeszedł przez płot
oddzielający autostradowy parking od reszty świata i poszedł na
długi spacer. Dopiero po południu każdy z nas pozbierał się na
tyle, że mogliśmy ruszyć dalej i dotrzeć do celu, czyli do
Karlsruhe. Gdy już znaleźliśmy odpowiadające nam miejsce
postojowe, Magda oddała się lekturze książki, a Tomek ruszył
rowerem na rekonesans miasta i zachwycił się tutejszym pałacem
oraz przylegającym do niego parkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz