Od rana intensywnie pracowaliśmy, żeby jak najszybciej wyruszyć z naszym domkiem na parking w puszczy, udało nam się to dopiero po południu, więc nie nacieszyliśmy się dzisiaj zbytnio naszym nowym lasem, Magda pobiegła tylko na chwilę z Collette nad strumień (tak, mamy tam górski strumień!). Las nas zachwycił, jest niesamowity, wielki i niezwykle urokliwy.
Wieczór mieliśmy dziś bardzo udany, gdyż właściciel jednej z włoskich restauracji zaprosił nas po pracy na lampkę wina. Występy tak bardzo mu się podobają, że jak tylko zobaczył Magdę wracającą z łazienki w jego restauracji od razu zaczął wykrzykiwać po włosku słowa zachwytu (tak się przynajmniej domyślamy). Zatem po pokazach postanowiliśmy skorzystać z zaproszenia, zamówiliśmy w restauracji sałatkę, a jak tylko ów Włoch nas zobaczył, przyszedł do nas porozmawiać (i zaserwował nam obiecane wino). Powiedział, że Włosi mają serce do sztuki i uwielbiają artystów, wypowiedział też swoje niecenzuralne zdanie na temat menadżera restauracji po drugiej stronie rynku, który wezwał policję podczas naszego poprzedniego pobytu w Dreźnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz