Dziś pozwoliliśmy sobie troszkę dłużej pospać, nowe miejsce chyba temu sprzyjało:) Po śniadaniu i krótkim treningu Magda udała się do sklepu typu Castorama po nowe części do sprzętu ogniowego i nie tylko. Wyprawa zajęła jej prawie trzy godziny, gdyż jeżdżenie po Frankfurcie bez nawigacji wydaje się być niemożliwe. Była z siebie bardzo dumna, gdy nie zabłądziła w drodze powrotnej:) W tym czasie Tomek udawał kurę domową między innymi myjąc naczynia.
Po południu wpadł do nas Jan, zjadł obiadek, trochę pobębnił i dał się namówić na wspólne wieczorne występy.
W końcu udało nam się porządnie wyjść do pracy! Już prawie nie pamiętamy kiedy ostatnio mogliśmy dobrze powystępować. Zrobiliśmy z Janem występ na głównym deptaku, gdzie towarzystwa dotrzymywała nam dziewczyna Jana.
Nagrała też nam filmik z występu!
Później poszliśmy na Römer Platz i kontynuowaliśmy pokazy, dołączyli do nas znajomi Jana z grupy bębniarzy, atmosfera była wspaniała! Ayumi przyniosła niesamowity bęben z rodzaju frame drums:
Poznaliśmy też bardzo ciekawego faceta, który odpowiedzialny jest za dubbing w niemieckich filmach. Cornelius okazał się niezwykle elokwentnym jegomościem, z drugiej strony na tyle wyluzowanym, żeby grać na bębnie z ludźmi dwa razy młodszymi od siebie. Dawno nie mieliśmy okazji z kimś tak fajnie porozmawiać po angielsku:)
Gdy już wszyscy poszli do domu, a my mielimy jeszcze przed sobą pakowanie sprzętu, Magda umierając z głodu postanowiła skoczyć na deptak po coś do jedzenia. Jako że było już około pierwszej w nocy atmosfera się zupełnie zmieniła, jednak to co Magda zastała w ścisłym centrum było przerażające. Grupy pijanych i naćpanych dzieciaków, bezdomni leżący po obu stronach ulicy, atmosfera taka, że Magda naprawdę się wystraszyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz