Jak zwykle zaczęliśmy dzień wspólnym śniadankiem, jest to niewątpliwie urok naszego obecnego życia:) Po jedzeniu Magda zabrała się za trening, a Tomek pojechał do sklepu budowlanego po części i narzędzia do konstrukcji nowego sprzętu ogniowego, wielkiego wachlarza:) Na dworze było okropnie, wiało i raz po raz padało. Wyjechaliśmy na spotkanie z Enzo skuterem, jednak nie odjechaliśmy nawet stu metrów, jak zobaczyliśmy ścianę zacinającego deszczu płynącą nam naprzeciw. Szybko zawróciliśmy i postanowiliśmy jechać jednak kamperem. Lekko spóźnieni dojechaliśmy do biura Italia Service, gdzie omówiliśmy z Enzo i jego polską sekretarką plan naszej współpracy. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, pierwsze zlecenia będą na wiosnę. Po oficjalnym spotkaniu Enzo zaprosił nas na pizzę do własnej włoskiej restauracji, gdzie mieliśmy okazję trochę go poznać i polubić:)
W takie deszczowe dni jak dziś brakuje nam prądu do korzystania z komputera, zwykle wtedy kradniemy go z McDonaldsa;) Tak było też i dziś, Magda siedziała w McDonaldsie popijając gorącą czekoladę, a Tomek w tym czasie spacerował z Collette i zajmował się swoimi sprawami. Wieczorem nie poszliśmy na rynek, gdyż nadal padało. Zajęliśmy się za to odnowieniem naszego obdartego hula hop, które teraz będzie srebrne:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz