Obudziliśmy się rano we wspaniałym parku pamiętając niektóre wydarzenia z ostatniej nocy niczym koszmar senny. Piękna letnia pogoda zachęciła nas do szalonego przedsięwzięcia – poszliśmy razem pobiegać! Wspólna rozgrzewka wyszła super, planujemy to powtarzać od czasu do czasu. Dzień minął nam na pracy, Tomek w końcu zabrał się za zamontowanie przetwornicy poza szafką tak, żebyśmy mieli do niej swobodny dostęp.
Na wieczór umówieni byliśmy z Rolfem, który przyjechał dziś do Frankfurtu, żeby cały dzień grać na deptaku. Zrobiliśmy razem cztery świetne pokazy na Römer Platz, występowanie do muzyki granej na hangu bardzo nam odpowiada. Pobiliśmy rekord jeżeli chodzi o banknot wrzucony do kapelusza – ktoś dał 50 euro! Otrzymaliśmy tez przesyłkę z Polski (Marta, Mikołaj, dzięki!), co oznacza, że nic nas już w tym mieście nie trzyma.
Po występach wyciągnęliśmy od Rolfa pewne informacje, na początku nie bardzo chciał mówić, ale jak zobaczył, że jesteśmy otwarci, to powiedział nam wszystko bez ogródek. Okazało się, że dziewczyna Rolfa oraz jego przyjaciele nie za bardzo polubili Magdę... Mieli dużo zastrzeżeń do jej zachowania i pewności siebie, odbierając to jako brak kultury i interesowność. Na szczęście Rolf ma swoje zdanie na nasz temat i jak to powiedział „nie było by go tutaj gdyby nas nie polubił”. Udało się wszystko wyjaśnić i rozstaliśmy się w pozytywnej atmosferze, jednak czuliśmy ogromne rozgoryczenie z powodu tego, że nikt nam nic nie powiedział na miejscu. Niewiele rzeczy bardziej denerwuje Magdę niż nieszczerość...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz