wtorek, 20 września 2011

Taaaaki!

Pobudka przy hałasujących torach metra szybko postawiła nas na nogi, o 6 rano niewiele można robić w mieście. Na pewno nie można jeszcze tankować wody, okazało się jednak, że pralnie samoobsługowe są już czynne, udaliśmy się więc z misją wyprania wszystkich naszych brudnych ubrań (6 pralek). Potem mogliśmy już jechać na pole kempingowe, a następnie z mapą w ręku zarzucić kotwicę na nowym miejscu przy parku Lohr. Zajęło to trochę czasu, ponieważ Frankfurt posiada rekordową liczbę jednokierunkowych ulic, a miasto poszatkowane jest przez tory, rzeki i autostrady na kawałki. Często będąc o parę metrów od celu nie można przejechać i trzeba robić kilkukilometrowy objazd.
Na wieczór niestety nie udało nam się zorganizować żadnego muzyka, zostaliśmy więc w domu. Tomek poszedł do parku ćwiczyć grę na bębnie, a Magda pracowała na komputerze. Okazało się, że park jest położony w malowniczym miejscu i można z niego podziwiać panoramę miasta.



Podczas gdy Tomek grał na djembe odwiedził go zahipnotyzowany rytmem taaaaki |___O___| zając:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz