Nasi gospodarze wstają dużo później niż my, mają w końcu w domu małego bobaska. Poranek zorganizowaliśmy więc sobie sami, poszliśmy na spacer do lasu, zrobiliśmy krótki trening i ogólnie się zrelaksowaliśmy:)
Około 14 dołączyliśmy do reszty ekipy, spędziliśmy miłe popołudnie rozmawiając między innymi o tym jak ma wyglądać promo i logo Art of Passions, mieszkający tu ludzie mają duże doświadczenie i potrafili nam doradzić:) Tomek, jak przystało na wprawionego leśnego ludka poszedł wspinać się na drzewa i zrywać śliwki.
Ogólnie atmosfera była bardzo miła, wszyscy wykazali się niezwykłą życzliwością. Niestety pod koniec pobytu okazało się, że Agnieszka ma jakieś ukryte pretensje do nas, jednak za żadne skarby nie chciała powiedzieć o co chodzi... Po wspólnej kolacji wyjechaliśmy do Frankfurtu, z jednej strony bardzo zadowoleni, z drugiej strony z uczuciem niesmaku związanym z niewyjaśnionymi nieporozumieniami...
Zaparkowaliśmy na okropnym parkingu przy torach, tylko dlatego, żeby jutro z samego rana móc zatankować wodę na pobliskim kempingu.
Ogólnie atmosfera była bardzo miła, wszyscy wykazali się niezwykłą życzliwością. Niestety pod koniec pobytu okazało się, że Agnieszka ma jakieś ukryte pretensje do nas, jednak za żadne skarby nie chciała powiedzieć o co chodzi... Po wspólnej kolacji wyjechaliśmy do Frankfurtu, z jednej strony bardzo zadowoleni, z drugiej strony z uczuciem niesmaku związanym z niewyjaśnionymi nieporozumieniami...
Zaparkowaliśmy na okropnym parkingu przy torach, tylko dlatego, żeby jutro z samego rana móc zatankować wodę na pobliskim kempingu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz