czwartek, 15 września 2011

To juz święta?

Z rana pojechaliśmy do urzędu miasta po pozwolenie na występy uliczne, po chwili wiedzieliśmy już wszystko: absolutnie nie wolno używać głośnika, ani płonących rekwizytów:( Wyszliśmy z urzędu bez zezwolenia, za to z myślą że trzeba opuścić Norymbergę. 
Udaliśmy się na tutejszy uniwerek aby podłączyć nasz komputer do prądu, zerknąć na mapę i wybrać kierunek, w którym się udamy. Zdecydowaliśmy wyruszyć do Frankfurtu nad Menem, ponieważ jest to podobno ładne i ciekawe miasto, a do tego odbywają się tam od dziś jedne z największych targów motoryzacyjnych na świecie, słynne IAA. Liczymy w związku z tym na międzynarodową publiczność i pełen kapelusz po każdym pokazie.
Zanim wróciliśmy do kampera wpadliśmy do sklepu specjalizującego się w sprzedaży maszyn do szycia, który wypatrzyliśmy wczoraj wieczorem wracając z rynku. W sumie to interesowały nas tylko ceny i moc dostępnych maszyn (w kontekście przetwornicy), jednak zabawiliśmy tam dość długo. Pracuje tam świetna sprzedawczyni, która profesjonalnie wprowadziła nas w świat maszyn do szycia, pokazując różne modele, różnice, szyjąc na naszych oczach kilkoma ściegami na rozmaitych materiałach. Na maszynę musimy jeszcze pozbierać, ale jak już będziemy chcieli zrobić taki zakup to z pewnością przyjedziemy do tej pani, która oferuje również praktyczne przyuczanie przy zakupie u niej w sklepie.
Około 14 wyruszyliśmy w drogę w kierunku Frankfurtu nad Menem, droga była urokliwa i zarazem trudna. Po trzech godzinach dotarliśmy do Würzburga i ponieważ była już godzina 18 postanowiliśmy tu zostać i jutro kontynuować podróż do Frankfurtu. Trzeba wspomnieć, że miasto to jest położone w górzystym terenie i znalezienie rozsądnego miejsca na postój zajęło nam ponad godzinę. 
Po krótkim odpoczynku zapakowaliśmy sprzęt na wózek i ruszyliśmy w kierunku starego miasta z myślą o pokazach. Jako, że miasto jest małe nie mieliśmy oczekiwań, liczyliśmy się nawet z tym, że nie będzie gdzie pracować i tu zostaliśmy pozytywnie zaskoczeni, stara część miasta okazała się być rozciągnięta w sieć ładnych ulic. Sam rynek był brzydki, jednak otaczające go uliczki wyglądały jakby ciągle były święta:) Zrobiliśmy jeden pokaz, gdyż w większości miejsc trwały przygotowania do jutrzejszego festynu miejskiego, ten jeden występ był bardzo wdzięczny, gdyż publiczność zareagowała wspaniale.


Po powrocie mieliśmy internetowe spotkanie z Krzysiem i Agnieszką.


Postanowiliśmy już w nocy wyjechać poza miasto, żeby rano nie tkwić w korkach przez kolejną godzinę. Zatrzymaliśmy się na polu gdzieś po drodze do Frankfurtu.

1 komentarz:

  1. Ech, szkoda, że Norymberga okazała się nieprzyjazna. Oby we Frankfurcie było lepiej. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń