Wprawdzie wczoraj się nie udało, ale dzisiaj tak! Dzień zaczęliśmy od wspólnego biegania i rozciągania, a ponieważ znów mamy pod ręką las i przyrodę sprawia to nam ogromną przyjemność. Magda wzięła się następnie do pracy oraz pojechała na zakupy spożywcze. Tomek w tym czasie wykorzystując piękną słoneczną pogodę zużywał prąd korzystając z komputera oraz, jako że wciągnęła go książka dr. Pałagina czytał ja zawzięcie aż do powrotu Magdy.
Gdy Magda wróciła z miasta zdążyliśmy jedynie przygotować obiad i już trzeba było zbierać się na rynek.
Tu wtrącimy parę słów o naszym skuterze. Historia sięga jeszcze Poznania, gdzie nasz mechanik motocyklowy (który średnio zna się na skuterach) postanowił sam przyspawać tłumik (a nigdy wcześniej tego nie robił). Tak się złożyło, że jak byliśmy jeszcze w Poznaniu, zawsze Tomek jeździł skuterem, a Magda jeździła Magną, gdyż odczuwała wewnętrzny opór przed suszarką rozpędzającą się do 50km/h. Skuter sprawował się względnie dobrze, a tłumik zdawał się być poprawnie przyspawany. Dopiero za niemiecką granica po raz pierwszy pojechaliśmy w układzie Tomek – kierowca, Magda – pasażer. Okazało się wtedy, że siedząc z tyłu osłonięta przez Tomka Magda ledwo może oddychać, gdyż spaliny wcale nie lecą w tył... Od tego czasu próbowaliśmy na różne sposoby zakleić dziury w tłumiku, bezskutecznie. Najlepszą metodą, jednak niezwykle męczącą okazało się wystawianie głowy nad lewe ramię Tomka tak, żeby pęd powietrza umożliwiał oddychanie. Niestety w zimną noc, co gorsza z przyklejonymi długimi rzęsami, ta metoda nie wychodziła Magdzie na zdrowie ani fizyczne, ani psychiczne. Dzisiaj Magda nie wytrzymała nerwowo. Gdy znów stanęła przed skuterem i zamierzała na niego wsiąść, jej wyraz twarzy mówił wszystko sam za siebie. Tomek żartobliwie zaproponował: może się zamienimy? Pomysł okazał się rewolucyjny. Wprawdzie na początku trudno było Magdzie utrzymać równowagę ze słoniem na tyłach, jednak jak już ruszyła, to było ok. Tomek natomiast i tak wystaje głową nad głowę Magdy, więc nie musi wdychać tych wszystkich spalin.
Podjęliśmy dziś kolejną próbę występowania przed naszą ulubioną restauracją, Alte Kanzlei. To był naprawdę wspaniały występ! Publiczność przychodząca tu na posiłek, to ludzie o najwyższym poziomie kultury, są niesamowici. Ważne jest, żeby dobrze dobrać repertuar, najlepiej sprawdza się tu delikatna francuska muzyka:)
Jako że nie wolno nam wchodzić na teren stolików restauracyjnych, po pokazie Tomek podziękował publiczności za aplauz (który był niczego sobie) i powiedział, że my nie możemy do nich podejść, ale jeśli się im się podobało to mogą wrzucić nam coś do kapelusza. Reakcja na to była zadziwiająca! Kilkanaście osób zerwało się natychmiast, a ci którzy nie mieli od razu przygotowanych pieniędzy, dochodzili do Magdy jeszcze przez dłuższą chwilę, wychwalając przy okazji występ. To było naprawdę wspaniałe, i nasz kapelusz również to docenił:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz