W dobie internetu Tomek najchętniej
załatwia sprawy on-line, nie zawsze jednak da się w ten sposób
zaoszczędzić czas. Tak było dokładnie z Magdy niemieckim
zeznaniem podatkowym, którego wysłanie do urzędu przez internet
zajęło kilka godzin z powodu błędów oprogramowania. Po pocztę
do biura Enzo Tomek musiał się w końcu ruszyć z domu, niestety
nie zastał nikogo na miejscu. Wycieczka nie była jednak na marne,
bo w drodze powrotnej wyszukał w rupieciarni za jedyne 50 Euro rower
typu holenderskiego, który po wstępnych oględzinach i konsultacji
telefoniczej z Magdą nabył ku naszej wspólnej uciesze. Droga
powrotna minęła Tomkowi na pedałowaniu po urokliwych drezdeńskich
ścieżkach rowerowych i podziwianiu piękna krajobrazu. Magda w tym
czasie intensywnie poszukiwała muzyki do wspólnych występów z
Georgiem, oraz zaliczyła swoje codzienne rozciąganie.
Gdy tylko Tomek wrócił i dokonał
niezbędnej regulacji roweru, Magda wsiadła na swój nowy pojazd i
popędziła wraz z Filipem do sklepu bio po zakupy spożywcze:)
Wieczorem z powodu opadów deszczu
postanowiliśmy zostać w domu i pracowaliśmy nad zamówionym
listopadowym pokazam, omówiliśmy kwestie stroju, muzyki i
rekwizytów. W trakcie naszych dyskusji mieliśmy gości, po pierwsze
zawitała do nas ochrona obiektu, która kilka razy w nocy przyjeżdża
na teren KOKu, panowie pytali co tu robimy i czy mamy pozwolenie na
podłączenie się do prądu. Po wyjaśnieniu, że jestesmy gośćmi
grupy studenckiej POT 81 moglismy kontynuować naszą pracę twórczą.
Po drugie odwiedził nas kolejny prawie-mieszkaniec KOKu, Paul z
którym przy herbatce miło gawędziliśmy przez jakiś czas.
Na koniec dnia Tomek obejżał sobie
film, a nie zainteresowana tym Magda trenowała na zewnątrz triki z
hula hop.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz