Tomek wyszykował się dziś zupełnie
sam i przed 11.00 stał już na Bruhlsche Terasse w roli piosenkarza.
Dzisiejsze statuowanie było dużo przyjemniejsze niż poprzednie,
gdyż skończyły się te bezlitosne upały. Niestety pochmurne niebo
nie sprzyja tłumom turystów...
Magdy ciało zajmowało się cały
dzień domowymi obowiązkami, umysł natomiast był całkowicie
zanurzony w historii Lisbeth Salander.
Do obiadu obejrzeliśmy film, a
wieczorem poszliśmy na rynek. Dzisiejsze pokazy z jednej strony nie
były zbyt udane, ale z drugiej strony może okażą się owocne.
Pierwszy pokaz zepsuł nam żebrak, który postanowił po naszym
pokazie zbierać datki dla siebie, do tego Tomek uparcie nie chciał
włączyć muzyki wystarczająco głośno, tak że Magda ledwo
słyszała do czego tańczy. Na tym polu mamy konflikt odkąd
dostaliśmy ostrzeżenie od ochrony, Tomek jest dużo bardziej
ostrożny od Magdy. Jedyna dobra rzecz jaka wyszła z tego występu
to kontakt z facetem, który chce nas zatrudnić na balu golfowym w
listopadzie, szczegóły na poniedziałkowym spotkaniu. Pozostałe
dwa występy również pozostawiają wiele do życzenia...
Gdy zbieraliśmy się na Bruhlsche Terasse podeszła do nas para podróżników z Jeny, którzy także trochę występują z ogniem. Spędziliśmy razem resztę wieczoru, chociaż nie nawiązaliśmy z nimi głębokiej nici porozumienia, to miło minął nam czas.
Gdy zbieraliśmy się na Bruhlsche Terasse podeszła do nas para podróżników z Jeny, którzy także trochę występują z ogniem. Spędziliśmy razem resztę wieczoru, chociaż nie nawiązaliśmy z nimi głębokiej nici porozumienia, to miło minął nam czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz