Weźmy na ten przykład Alaskę,
historie jakie można usłyszeć zadziwiają i fascynują. Zacznijmy
od tego, że zimą temperatura spada do minus 60 stopni, do tego jest
bardzo suche powietrze. Gdy w domu zabraknie młotka, można wystawić
na dwie minuty banana za okno i już można wbijać gwoździe.
Puszczanie baniek mydlanych kończy się spadaniem lodowych
kryształków podobnych do śniegu, do tego wszystko jest silnie
naelektryzowane i idąc przez mieszkanie trzeba się rozładowywać o
ścianę, żeby przypadkowo nie puścić błyskawicy dłonią...
Alaska ma jedną wspólną rzecz z Południową Afryką, mieszkańcy
obu tych krajów uważają za osobliwy fakt, że w Europie wychodząc
z domu nie trzeba obawiać się dzikich zwierząt. W Afryce oprócz
zwierząt należy obawiać się również tubylców, zapuszczając
się w getto Zulusów ryzykuje się śmierć. Turyści mogą jednak
być spokojni, wszyscy wiedząc, że po morderstwie turysty policja
weźmie się sprawnie do roboty i szybko złapie przestępcę. Szybko
czyli w dwa lata, zamiast tak jak normalnie, w cztery.
Rozstaliśmy się dopiero około 2:00 w
nocy, kiedy to już byliśmy potwornie zmarznięci, a w międzyczasie
nawiązaliśmy jeszcze znajomość z muzykiem grającym na
akordeonie, który niedawno znów pojawił się na Bruhlsche Terasse w miejscu, w którym do
tej pory występowaliśmy po 22:00. Okazało się, że nie musimy
szukać sobie nowego miejsca, ponieważ muzyk z chęcią zrobi sobie
przerwę zawsze wtedy kiedy będziemy chcieli włączyć naszą
muzykę i zrobić krótki pokaz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz