czwartek, 10 maja 2012

Wrzuć na luz


Jako, że pogoda dziś zapowiadała się fantastycznie, Tomek ukrył twarz pod niebieską farbą i pojechał do miasta pracować jako statua, Magda natomiast zapakowała na wózeczek kosz z rzeczami do prania i pojechała tramwajem do pralni samoobsługowej. Była to nie lada wyprawa, gdyż pranie było bardzo ciężkie, po drodze trzeba było pokonywać liczne schody, a do tego Magda zabrała jeszcze plecak z komputerem. Upał był okropny, dlatego też wyprawa do pralni okazała się wyzwaniem i gdy Magda wróciła do domu była mocno osłabiona od wysiłku w słońcu, Tomek też nie miał lekko, znów pojawiły się problemy ze spływającą od potu farbą, tak więc po 3 godzinach byliśmy znów razem w domu. Magda po powrocie położyła się na macie na zewnątrz w cieniu, wkrótce przeniosła się do łóżka i spała prawie do 19:00, kiedy Tomek wziął się za sprzątanie domu.
Wieczorem postanawiamy wziąć sobie dzień wolny od pracy, zamiast na rynek poszliśmy na spacer i zrobiliśmy sobie pyszną kolację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz