Problem polegał na tym, że na godzinę
dziewiątą mieliśmy umówiony termin do mechanika... Nic
szczególnego, zwykła wymiana oleju, jednak trzeba było wstac po
zarwanej nocy. Gdy po wielu bólach dotarliśmy na miejsce okazało
się, że mechanik weźmie na warsztat nasz samochód dopiero około
jedenastej, mieliśmy więc dwie godzinki do zagospodarowania,
zamiast snu.
Tomek skoczył do pobliskiej pralni i
wyprał część naszych ciuchów, a Magda w tym czasie pracowałą
na komputerze. Gdy Tomek wrócił z pralni i zadzwonił do mechanika
dowiedział się, że najlepiej będzie jak przyprowadzi samochód na
piętnastą... Grrrr!
Wkurzona Magda zabrała Collette i
pojechała do KOKu, gdzie spędziła miło czas nawiązując pierwsze
znajomości z przebywajacymi tam ludźmi. Gdy po południu Tomek do
niej dołączył, czuła się już jak w domu i oprowadziła go po
naszym nowym miejscu zamieszkania.
Dzisiejszy wieczór postanowiliśmy nie
pracować, żeby Magda mogła pojechać na spotkanie kuglarskie, o
którym wspominaliśmy w zeszłym tygodniu. Niestety albo jej nastrój
nie był odpowiedni, albo może Magda po prostu nie jest istotą
społeczną... Jakoś jej się nie podobało, niby wszyscy byli mili
i w ogóle, ale nie mogła się odnaleźć. Tomek wykorzystał ten
czas na samotne relaksowanie się w naszym nowym, spokojnym domku:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz