Tomek obudził się jak zwykle niemalże
o świcie i jego oko było zupełnie zdrowe, od razu zabrał się
więc za malowanie i przebieranie za piosenkarza. Dzisiaj próbował
zrobić wszystko samodzielnie, jednak tak czy inaczej obudził w
końcu Magdę, żeby pomogła mu z peruką, nie jest to takie
proste... Tym razem pokrywając twarz lakierem zasłoniliśmy oczy,
żeby uniknąć takiego wypadku jak wczoraj.
Tomek stał na Bruhlsche Terasse cztery
godziny, w tym czasie Magda posprzątała cały dom w ramach
cotygodniowych porządków;) Piosenkarz jest już całkiem niezły w
swojej profesji, czasem przechodzący turyści zastanawiają się czy
jest żywy, czy może jest pomnikiem, a gdy wrzucają monetę i Tomek
się poruszy, aż podskakują ze zdziwienia. Czasem zdarza się
jakieś rezolutne dziecko, które po dokładnym obejrzeniu statuy
mówi, że wystają jej czarne włosy;) Farba pokryta lakierem trzyma
się dobrze, oczy nie łzawią, pozostaje tylko podgolić Tomkowi
włosy na karku, które widać spod peruki gdy zawieje wiatr;) Gdy
piosenkarz wraca po pracy do domu jest zawsze zadowolony i trochę
zmęczony, chociaż oddychanie centrum mocy przez kilka godzin
doładowuje:)
Popołudnie spędziliśmy częściowo
na oglądaniu bajek do obiadu, a częściowo na rozkminianiu jak
działają niemieckie podatki – Tomek w końcu zabrał się za
stosik broszur z urzędu.
Postanowiliśmy zignorować krótką
burzę, która odwiedziła miasto i pojechaliśmy na wieczorny ogień.
Atmosfera w mieście była bardzo spokojna, zrobiliśmy trzy pokazy w
naszych standardowych miejscach i chcieliśmy kontynuować na
Bruhlsche Terasse jednak zaczął padać deszcz i wróciliśmy do
domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz