środa, 30 maja 2012

Zapuszczamy korzenie


Jednym z niewątpliwych atutów KOKu jest bezprzewodowy internet:) Cały ranek spędziliśmy odpisując na maile i korzystając z szybkiego łącza, którego ostatnio nam brakowało. Później Magda zachęcona zielona trawką poszła się rozciągać i trenować, a Tomek surfował dalej;)
Po południu odwiedził nas Georg (mieszkamy teraz całkiem niedaleko niego), który przyjął nasze zaproszenie do robienia wspólnych pokazów na rynku. Dzisiaj jeszcze będziemy pracować sami, jednak Magda z Georgiem poczynili już pewne przygotowania do stworzenia wspólnego pokazu. Tomek zrobił obiadek, a później gawędził sobie długo z Uwe, z którym ma dużo wspólnych tematów. Przez te pogawędki prawie spóźniliśmy się na ogień, chociaż to nie szkodzi, gdyż na rynku było zupełnie pusto – pogoda się kompletnie zmieniła, jest zimno i pochmurno, w związku z czym nikt nie siada w restauracjach na świeżym powietrzu. Zrobiliśmy jeden pokaz, przede wszystkim dlatego, że na rynek poszedł z nami Filip specjalnie po to, żeby zobaczyć nasz występ. Filip kiedyś mieszkał w KOKu, teraz po prostu bardzo często tam przebywa:)
Nasz pobyt w Dreźnie rozwinął się w nieoczekiwany sposób, jesteśmy tu już ponad miesiąc i wcale się nam nie nudzi. Nasz skuter jest do odbioru w połowie czerwca we Włoszech, ustaliliśmy, że powinniśmy opuścić Drezno najpóźniej 11 czerwca, żeby spokojnie dojechać do Rivy na czas. Oznacza to, że będziemy tu maksimum półtora tygodnia... Magda dzisiaj miała wyjątkowo niespokojny wieczór, zrobiło jej się nagle bardzo smutno z powodu nadchodzącego wyjazdu z Drezna. Chodzi o to, że dopiero co poznaliśmy tylu wspaniałych ludzi, nie zdążyliśmy się wcale nimi nacieszyć i już mamy wyjeżdżać... Do tego jeszcze pogoda się popsuła... Wprawdzie w tej chwili wyjechać i tak nie możemy, gdyż zamówiliśmy kilka paczek przez internet na adres Georga i czekamy na ich dostarczenie, jednak jeśli pogoda się nie poprawi, to powinniśmy wyjechać jak tylko otrzymamy wszystkie paczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz