czwartek, 3 maja 2012

System


Nadeszło pogorszenie pogody, Tomek nie poszedł więc dziś na statuowanie, zamiast tego od rana dzwonił w sprawie pozwolenia na używanie głośnika podczas występów ogniowych. Niestety, jak się okazało, oficjalnie na całej starówce nie można używać żadnego nagłośnienia aż do końca sierpnia, czyli w sezonie. Gdybyśmy natomiast chcieli uzyskać pozwolenie na wrzesień, też nie jest to takie proste i wiąże się z dużą ilością formalności. Jesteśmy więc skazani na nielegalne przemykanie od jednego pokazu na drugi, bez statywu i mikrofonu, żeby nie zwracać na siebie zbyt dużo uwagi. Problem polega na tym, że praca artystów ulicznych polega właśnie na zwracaniu na siebie uwagi... Jak na razie nie jest tak źle, Drezno i tak jest najlepszym miastem jakie mamy. Niestety zdaje się, że zaczynamy być zagrożonym gatunkiem, w coraz większej ilości miast zabrania się używania nagłośnienia, albo ognia... Musimy nasz rozwój skierować w stronę zamawianych pokazów zanim wszystkie miasta zaostrzą przepisy.
Całą resztę dnia Tomek spędził zgłębiając system rozliczeń podatkowych w Niemczech. Nie możemy jeszcze powiedzieć, że wiemy o co w tym chodzi, ale mamy mgliste pojęcie jak się za to zabrać;)
Magda pojechała za to do miasta załatwiać różne drobne sprawy, a gdy wróciła zajęła się rozciąganiem i obiadem. Wkręciła się mocno w słuchanie trylogii Millenium Stiega Larssona w formie audiobooka, wszystkie te rzeczy robiła więc ze słuchawkami na uszach. Wieczorem jak zwykle wybraliśmy się na rynek, gdy zaczęliśmy się rozkładać przed Classic okazało się, że Tomek zapomniał spakować hula hop... Hula hop jest najważniejszym punktem naszych występów, nie ma więc takiej możliwości, żeby zrobić pokaz tylko na wachlarzach i poi... Magda została zresztą sprzętu, a Tomek pobiegł na tramwaj i po godzinie był z powrotem. Przed dziesiątą udało nam się zrobić tylko jeden pokaz na Neumarkt, a gdy przenieśliśmy się na Bruhlsche Terasse, to było tak pusto i zimno, że po dwóch wyjściach z hula hop do kapelusza wpadło tylko 1 euro.
Wróciliśmy więc do domu, Tomek pojechał po wodę, a Magda w tym czasie długo spacerowała z Collette, która nie lubi jeździć samochodem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz