Nadeszło pogorszenie pogody, Tomek nie
poszedł więc dziś na statuowanie, zamiast tego od rana dzwonił w
sprawie pozwolenia na używanie głośnika podczas występów
ogniowych. Niestety, jak się okazało, oficjalnie na całej starówce
nie można używać żadnego nagłośnienia aż do końca sierpnia,
czyli w sezonie. Gdybyśmy natomiast chcieli uzyskać pozwolenie na
wrzesień, też nie jest to takie proste i wiąże się z dużą
ilością formalności. Jesteśmy więc skazani na nielegalne
przemykanie od jednego pokazu na drugi, bez statywu i mikrofonu, żeby
nie zwracać na siebie zbyt dużo uwagi. Problem polega na tym, że
praca artystów ulicznych polega właśnie na zwracaniu na siebie
uwagi... Jak na razie nie jest tak źle, Drezno i tak jest najlepszym
miastem jakie mamy. Niestety zdaje się, że zaczynamy być
zagrożonym gatunkiem, w coraz większej ilości miast zabrania się
używania nagłośnienia, albo ognia... Musimy nasz rozwój skierować
w stronę zamawianych pokazów zanim wszystkie miasta zaostrzą
przepisy.
Całą resztę dnia Tomek spędził
zgłębiając system rozliczeń podatkowych w Niemczech. Nie możemy
jeszcze powiedzieć, że wiemy o co w tym chodzi, ale mamy mgliste
pojęcie jak się za to zabrać;)
Magda pojechała za to do miasta
załatwiać różne drobne sprawy, a gdy wróciła zajęła się
rozciąganiem i obiadem. Wkręciła się mocno w słuchanie trylogii
Millenium Stiega Larssona w formie audiobooka, wszystkie te rzeczy
robiła więc ze słuchawkami na uszach. Wieczorem jak zwykle
wybraliśmy się na rynek, gdy zaczęliśmy się rozkładać przed
Classic okazało się, że Tomek zapomniał spakować hula hop...
Hula hop jest najważniejszym punktem naszych występów, nie ma więc
takiej możliwości, żeby zrobić pokaz tylko na wachlarzach i
poi... Magda została zresztą sprzętu, a Tomek pobiegł na tramwaj
i po godzinie był z powrotem. Przed dziesiątą udało nam się
zrobić tylko jeden pokaz na Neumarkt, a gdy przenieśliśmy się na
Bruhlsche Terasse, to było tak pusto i zimno, że po dwóch
wyjściach z hula hop do kapelusza wpadło tylko 1 euro.
Wróciliśmy więc do domu, Tomek
pojechał po wodę, a Magda w tym czasie długo spacerowała z
Collette, która nie lubi jeździć samochodem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz