piątek, 25 maja 2012

To były czasy...!


Pomimo mocnego postanowienia, żeby pójść do pracy Tomek jakoś nie mógł się zabrać za przygotowania, co zaowocowało leniwym porankiem spędzonym we dwoje:) Udało mu się w końcu jakoś zmobilizować i wczesnym popołudniem wybrał się cały niebieski do miasta.
Magda umówiła się na dzisiaj z Georgiem, który jak tylko usłyszał, że oboje uwielbiamy piec zaoferował nam swój piekarnik:) Gdy więc Tomek skończył pracę, wykąpał się i dołączył do Magdy, czekała na niego pizza i ciasto truskawkowe:D



Po takiej uczcie w tak doborowym towarzystwie nie mogliśmy iść do pracy. Obejrzeliśmy wspólnie film i spędziliśmy dużo czasu rozmawiając o występach ogniowych, gdy zdaliśmy sobie sprawę, że trzeba wrócić do domu do Collette, która została sama na dworze. Nie pozostało nam nic innego, jak przenieść imprezkę do nas:) Georg w końcu zdecydował się nas odwiedzić, a zapraszany był już wielokrotnie. Siedzieliśmy w kamperze do trzeciej rano, rozmawiając i ogólnie spędzając miło czas. Magda jest zachwycona znajomością z Georgiem, przypominają jej się czasy liceum, gdy spędzała całe dnie w towarzystwie kumpli właśnie w taki sam sposób, w jaki teraz spędzamy czas z nim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz