sobota, 1 października 2011

Stefan, Hanna Banaszak i harmonijka

Tomek chciał aby dzisiejszy dzień nie był podporządkowany i ograniczony przez wyznaczone cele i zadania do realizacji. Miał być relaks i spontaniczne spędzanie czasu, dlatego też odmówił porannego biegania, ponieważ nie miał na to ochoty. Jednak gdy przy śniadaniu omówiliśmy co koniecznie należy zrobić: zatankować wodę (nie mając bladego pojęcia dokąd się po nią udać), zrobić zakupy spożywcze (jak wiadomo sklepy są w niedziele zamknięte) Magda wyraziła swoje wątpliwości, czy faktycznie ten relaks będzie możliwy. Jak się później okazało miała rację i kiedy ona wypracowywała swoje codzienne 4 godziny, Tomkowi wykonanie wszystkich niezbędnych czynności zajęło tyle czasu, że po powrocie z wycieczki po wodę zjedliśmy szybki obiad i pojechaliśmy do centrum.
Postanowiliśmy nie przemieszczać się dzisiaj po każdym pokazie, tylko rozłożyliśmy się wygodnie pod wielkim pomnikiem na deptaku przy König Straße i tam robiliśmy pokaz za pokazem. Było to dla nas wygodne rozwiązanie, jednak jak później się okazało dużo mniej opłacalne niż nasza normalna praktyka. Na deptaku zrobiliśmy w sumie 4 pokazy, zabawa była świetna, zwłaszcza jak Magda tańczyła do muzyki Hanny Banaszak:)
Poznaliśmy bardzo fajnego chłopaka imieniem Stefan, który spędził z nami cały wieczór zachwycony ekspresją z jaką Magda występuje. Między pokazami świetnie nam się z nim rozmawiało, mieliśmy dużo wspólnych tematów i na pewno będziemy chcieli się jeszcze kiedyś z nim spotkać.
Przewinął się też przez deptak bardzo oryginalny jegomość, wyglądający na bezdomnego, jednak zachowujący się bardzo kulturalnie (trzeźwy!). Ów pan jako swoją życiową pasje ma granie na harmonijce, kolekcjonuje też rzadkie okazy tych instrumentów. Magda miała nawet okazję potańczyć do harmonijkowych rytmów, było to bardzo miłe zdarzenie.


Zrobiliśmy później jeszcze pokaz przed Künstlerbund, który był przesympatyczny! Publiczność była bardzo fajna, a gdy po pokazie Magda chodziła z kapeluszem pomiędzy stolikami, jedna z kelnerek zaproponowała jej coś do picia:)
Stwierdziliśmy, że to jest bardzo ważne jak reaguje na nas obsługa lokalu. Jeśli nas lubią, to zwykle odwiedzamy chętnie taką restaurację i wpływa to pozytywnie również na publiczność. Jeśli natomiast nas nie tolerują, to zwykle omijamy takie miejsce szerokim łukiem (wyjątkiem jest tu Alte Kanzlei, którą odwiedzamy ze względu na wspaniałą publiczność).
Końcówka pokazu była uwieczniona na wideo i zdjęciach, dwóch gości akurat przypadkowo przechodziło obok z profesjonalnym sprzętem i im się spodobało:) Mamy nadzieję, że uda nam się uzyskać od nich materiał.
Po wszystkim byliśmy w szampańskich nastrojach, poszliśmy więc wraz ze Stefanem jeszcze trochę posiedzieć pod drzewkiem przy muzyce. Stefan kręcił nawet poi, bo jak się okazało kiedyś trochę trenował i miło mu było znów mieć ogień w rękach. Poza tym mógł się czegoś nowego nauczyć od Magdy. Było naprawdę wesoło!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz