środa, 12 października 2011

Odkrycie tygodnia

Wstaliśmy wcześnie aby dobrze wykorzystać cały dzień, po śniadaniu Magda popędziła do miasta poszukać dostępu do internetu, co okazało się kolejną zabawną przygodą. Włosi jak wiadomo są dumni ze swego języka, niechętnie uczą się więc angielskiego. Ciągle jesteśmy zmuszeni do dogadywania się naszym bardzo początkującym włoskim w połączeniu z pantomimą, a jak mamy szczęście również z elementami angielskiego. Mimo iż Lecco jest miejscowością turystyczną, to nikt tu obcych języków nie zna. Dogadanie się z panią w bibliotece zajęło Magdzie z pół godziny, po to tylko, żeby okazało się, że tamtejszy internet nie chce działać. Próby porozumienia w kawiarni były odrobinę bardziej owocne, Magda dostała kod do wifi, jednak dostępu do prądu już niestety nie. Tomek w tym czasie wziął bęben, matę i siedział sobie nad jeziorem ćwicząc podstawowe uderzenia. Po powrocie z miasta i obiedzie Magda sama skusiła się, żeby w końcu zobaczyć kamienistą plażę. Jej zachwyt był tak wielki, że aż miała pretensje do Tomka, że tak słabo reklamował to miejsce („mamy pod nosem piękną plażę, jak z prospektu”).



Po tym jakże pracowitym dniu zebraliśmy się na wczesny wyjazd do centrum na pokazy, pierwszy i jedyny występ zrobiliśmy jeszcze za dnia, tuż po 18tej. Wyszło dobrze, jednak zauważyliśmy, że powinniśmy zwrócić większą uwagę na nasze stroje pokazowe. Kiedy zmrok nie maskuje pewnych śladów zużycia, jak przypalenia i plamy od sadzy, które nie schodzą, ludzie zwracają na to uwagę jak nigdzie wcześniej do tej pory.
Poznaliśmy też na rynku ciekawego człowieka. Podszedł do nas młody mężczyzna i po prostu zagadał, pamiętamy, że przedwczoraj również przyszedł po pokazie, jednak tak jak dzisiaj pokazu nie widział, gdyż się spóźnił. Pogadaliśmy chwilę, umówiliśmy się, że jutro o 18 też tu będziemy i będzie mógł w końcu nas zobaczyć. Ciekawe jest to, że Nicolo, bo tak ma na imię, potwornie się jąka. Pierwszy raz mieliśmy okazję rozmawiać z jąkającą się osobą i uwierzcie, jest to stresujące przeżycie – zupełnie nie wiedzieliśmy jak powinniśmy się zachować. Mimo to rozmowa jakoś się kleiła i trwała z pół godziny:) Mamy nadzieję, Nicolo przyjdzie jutro nas zobaczyć.
Pewnie zrobilibyśmy jeszcze jeden pokaz, ale jak już byliśmy do niego gotowi rozpoczął się 20 minutowy koncert na dzwonach w pobliskim kościele, który skutecznie wykurzył nas z miasta do naszej oazy spokoju.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz