Tomek natomiast skoczył do miasta i zdobył wiele przydatnych informacji, które ułatwią nam życie w Lecco. Gdy wrócił, dołączył do Magdy i nawet zdecydował się na krótką kąpiel w lodowatym jeziorze!
Na rynku zrobiliśmy znów tylko jeden pokaz, wybitnie niedochodowy ale przyjemny. Nicolo nam towarzyszył i znów mieliśmy okazje z nim porozmawiać:)
Fakt, że tak wcześnie jeździmy do pracy sprawia, że wcześnie wracamy. Dzisiaj Magda porwała się na wieczorną pracę w warsztacie, mianowicie zrobiła 12 głowicowe hula hop! Zajęło jej to z pięć godzin, skończyła przed 2 w nocy, ale była z siebie bardzo dumna. Udało się nawet zrobić próbę generalną, która wypadła dość dobrze:)
Nowe hula wymaga jeszcze drobnych poprawek, jest potwornie ciężkie i niestety wielu sztuczek nie da się na nim zrobić ze względu na małą przestrzeń pomiędzy głowicami. Jest wielkie, ale można je dowolnie zmniejszać do 11 lub 10 głowicowego. Ogólnie bomba!
Tomek za to uczył się włoskiego i zrobił pyszną pastę z ciecierzycy. Mniam!
Niestety mieliśmy tego wieczoru okazję poznać negatywne strony naszego parkingu. Tuz obok jest dyskoteka, w której do bardzo późna puszczali dudniące techno – Magda zasnęła tylko dzięki stoperom. Ze względu na nadchodzący weekend planujemy jutro przenieść się na druga stronę miasta w miejsce, które Tomek odkrył wczoraj. Nie będzie tam wprawdzie takiej oszałamiającej plaży, jednak będzie swobodny dostęp do bieżącej wody, a dodatkowo Collette będzie miała swój kawałek trawy i będzie mogła kąpać się w jeziorze (obecnie leży na legowisku na asfaltowym parkingu). Tymczasem żegnamy nasz widok z okna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz