sobota, 6 sierpnia 2011

W miejskiej dżungli


Dziś po przebudzeniu powitało nas piękne słońce, zmęczeni ciągłymi opadami ucieszyliśmy się ogromnie, otworzyliśmy wszystkie okna i ubraliśmy się typowo letnio. Wyruszyliśmy na wycieczkę do miasta, pogoda była jednak dosłownie w kratkę, ledwo zdarzyliśmy zrobić zakupy spożywcze kiedy znów zaczęło lać i grzmieć więc trzeba było spieszyć z ratunkiem Collette, która została na smyczy przy kamperze. Przeczekaliśmy deszcz i udaliśmy się na spacer do puszczy, którą Tomek odkrył przez przypadek nieopodal naszego miejsca parkowania. Drezno położone jest na wzgórzach, idąc wzdłuż ulicy, dochodząc do mostu okazuje się, że pod spodem jest ścieżka i rzeka, a zieleń widoczna przy drodze to zaledwie czubki koron ogromnych drzew wyrastających z poziomu rzeki. Postanowiliśmy odszukać zejście do tego urokliwego miejsca, gdy już znaleźliśmy się wśród tej przepięknej przyrody to było niesamowite, gdyż był to niemalże środek miasta, a jednak wielki las z dziką przyrodą i bez żadnych budynków. 


Przy rzece znaleźliśmy kilka ciekawych rzeźb, tajemniczych totemów z kamienia. Jak dowiedzieliśmy się później było to dzieło pewnego artysty, który bardzo stare słupy z piaskowca, części dawnego ogrodzenia wojskowego przekształcił w te oto dzieła:


Wieczorem, po kolejnych opadach deszczu pojechaliśmy znów na rynek, ostatnia noc w Dreźnie była udana, pogoda dopisała i zrobiliśmy trzy pokazy. Pierwszy występ był eksperymentalny, wyjątkowo użyliśmy takiej muzyki, która jest idealna dla Magdy do tańczenia, jednak nie koniecznie jest popularna lub lubiana przez tłumy. Po prostu nie przejmowaliśmy się przez chwilę ich gustem:) Wyszło super! Ludzie patrzyli jak zahipnotyzowani na Magdę, która będąc w swoim żywiole pokazała w pełni możliwości swego ciała. Jest to dla nas bardzo cenne, oznacza to, że mamy szansę robić pokazy również na wysokim poziomie muzycznym, nie tylko takie rozrywkowe i wesołe. Po występach spakowaliśmy się i już mieliśmy wracać do domu, a tu niespodzianka. Przechodziliśmy obok grupy młodych mężczyzn świętujących wieczór kawalerski jednego z nich, nietrudno było go rozpoznać, miał przypięte ogromne sztuczne piersi do klatki piersiowej. Kilku chłopaków wykazało ogromne zainteresowanie naszym sprzętem i ubiorem, od słowa do słowa wyszedł z tego pokaz, specjalnie na zamówienie dla przyszłego pana młodego:) Śmiechu było co nie miara, występ bardzo się podobał, a nasz powrót do domu nieoczekiwanie mocno się opóźnił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz