Dzisiejszy dzień zaczął się wcześnie, bo o 5.30 kiedy to musieliśmy wstać, żeby o 6 wyjechać do Nowego Sącza. W Nowym Sączu jest firma zajmująca się między innymi zakładaniem baterii słonecznych na kamperach, a my po ostatnich wieczorach przy świecach postanowiliśmy sobie takie cudo zamontować. Nie żeby wieczory przy świecach nie były przyjemne, ale wolimy organizować je sobie dobrowolnie:)
Taki solar to naprawdę cudo, nawet w pochmurny dzień przerabia światło słoneczne na prąd dla nas i ładuje nasz akumulator :) Jechaliśmy więc do Nowego Sącza, to znaczy Tomek jechał, a Magda spała. Droga była niezwykle wymagająca, teren mocno górzysty, więc trzeba było rozpędzać się z jednej górki, żeby wjechać na następną – nasz kamperek jest obecnie mocno obciążony, ale jest dzielny i dał sobie radę.
Po zamontowaniu solarów ruszyliśmy do centrum na spotkanie z Danusią i Wojtkiem (ciocia u wujek Tomka). Tak się szczęśliwie złożyło, że przebywali akurat na wakacjach niedaleko Nowego Sącza i przyjechali się z nami zobaczyć.
Zjedliśmy górę pierogów w miejscowej restauracji i pospacerowaliśmy nieco po centrum, nie obyło się też bez łez na pożegnanie, w końcu następnym razem zobaczymy się dopiero za rok.
W drodze powrotnej pojechaliśmy na spotkanie z przedstawicielką fundacji „Zwierzę nie jest rzeczą”. Fundacja ta przejęła od nas opiekę nad kotką Loulou i będzie szukać dla niej dobrego domu:)
Gdy wróciliśmy do Krakowa był już wieczór, a my byliśmy tak zmęczeni, że postanowiliśmy wziąć sobie wolne:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz