wtorek, 2 sierpnia 2011

Eins, Zwei, Polizei


Kolejny intensywny dzień za nami. Po śniadaniu udaliśmy się spacerkiem do centrum aby obejrzeć Görlitz za dnia oraz uzyskać informacje o planowanym na czwartek festiwalu teatrów ulicznych, o którym dowiedzieliśmy się przez przypadek podczas wczorajszych występów. 
 
 

Po drodze wpadliśmy na sklep specjalizujący się w musztardach, ku naszemu zdziwieniu sklepik posiadał w swojej ofercie musztardy z 14 różnych młynów z całych Niemiec, a rodzajów musztardy było tam kilkadziesiąt. Dla klientów przygotowane były opłatki i każdy rodzaj musztardy był otwarty do skosztowania... mmm pycha. Niektóre smaki były naprawdę wyszukane, jak np. musztarda z algami, czy też truskawkowa:)


Po skorzystaniu z internetu w kawiarni, w której poprzedniego wieczoru występowaliśmy udaliśmy się do Polski na zakupy spożywcze, w końcu Görlitz i Zgorzelec to dawniej jedno miasto i wystarczy przejść przez jeden z mostów aby znaleźć się w Polsce. Tu uderzyła nas całkowicie odmienna architektura i klimat: po niemieckiej stronie same kamienice, a po polskiej teren budowy i blokowisko (podobało nam się jedynie ciekawe malowidło na budynku tuż przy granicy).


Zrobiliśmy zakupy i zaczęliśmy wracać do domu (odrobinę bezmyślnie, bo przed nami był kawał drogi, a my bez plecaka z siatkami... w upale...). Umęczeni dotarliśmy do samochodu, zebraliśmy się szybko i wyruszyliśmy do Drezna.
W stolicy Saksonii po znalezieniu spokojnego miejsca na postój posililiśmy się i udaliśmy się do centrum – do pracy:)


Na tutejszym rynku jest bardzo dużo knajpek nadających się do występów, a więc bez zwłoki zabraliśmy się do dzieła. Po pierwszym pokazie przyszli do nas ogniarze z Białorusi z propozycją aby z nimi występować, jedna z dziewczyn mieszka w Dreźnie i tu studiuje, a jej kumpel przyjechał na kilka dni na wakacje. Poznaliśmy więc miejscowych kuglarzy, co jest zwykle bardzo cenne – można uzyskać informacje na temat specyfiki danego miejsca. Zrobiliśmy z nimi jeden pokaz, jednak chyba wolimy występować w bardziej wyselekcjonowanym składzie. Chłopak fajny, ale ta dziewczyna nie koniecznie...
Ostatni pokaz zrobiliśmy już sami i tu spotkała nas niemiła niespodzianka. Występ ogólnie był bardzo udany, publiczność zadowolona, ale... No właśnie, jest ale: menadżer restauracji przed którą zrobiliśmy pokaz tak się wściekł, że jak Magda podeszła, żeby z nim porozmawiać, to kipiał ze wściekłości. Powiedział, że Magda jest 5 osobą, która przychodzi dziś żebrać do jego knajpy, naszą obrzydliwą muzyką wykurzyliśmy mu połowę klientów (nieprawda, nikt nie odszedł, ludzie byli zachwyceni), a dodatkowo wezwał już policję i ma nadzieję, że mamy pozwolenie.
Oczywiście żadnego pozwolenia nie mieliśmy, ale jak przyjechała policja byliśmy przygotowani na rozmowę z nimi – mamy w tej kwestii duże doświadczenie:) Dowiedzieliśmy się, że występy po 22 są absolutnie zabronione, a pozwolenie, które oficjalnie trzeba mieć można załatwić w ratuszu i jest płatne...
Nasi znajomi ogniarze bardzo się zdziwili takim obrotem sprawy. Sami twierdzą, że z powodzeniem występują ciągle bez pozwolenia. Natomiast byli świadomi faktu, że menadżer knajpy nie życzy sobie występów, dlaczego więc wskazali to miejsce jako dobre? Nawet sami chcieli tam z nami występować...
Generalnie nie występujemy w miejscach, gdzie nie jesteśmy mile widziani, widać nie wszyscy artyści uliczni mają takie zasady. Szkoda, że jesteśmy teraz spaleni i jak następnym razem złapie nas policja, to może skończyć się to mandatem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz