Dla nas wolne od pracy jest wtedy, gdy sami sobie to ustalimy, dlatego też mimo niedzieli, jako że pogoda była rozsądna wzięliśmy się od rana do działania. Magda wstała w całkiem małpim nastroju, jednak dość szybko zamieniła się w pracownika biurowego i spędziła kilka godzin przed komputerem dalej zmagając się z instalowaniem programów na komputerze oraz ucząc się ich obsługi.
W przerwach intensywnie trenowała hula hop.
Tomek zrobił nareszcie dla siebie kij treningowy i z zapałem zaczął nim wywijać aż do obiadu, który sam przygotował. Danie dziś mieliśmy wyjątkowe bo było to wypróbowane w ubiegłym roku risotto z dynią, tak pyszne, że zjedliśmy po dwie dokładki. Wieczorem na rynku było dość chłodno, co przełożyło się bezpośrednio na ilość potencjalnej publiczności. Zrobiliśmy dwa występy, jeden na tarasie widokowym, drugi przy nowej knajpce, gdzie było bardzo kameralnie i ludzie fantastycznie zareagowali. Spotkaliśmy też naszą znajomą Białorusinkę Uljanę, która występowała w drugiej części rynku, dlatego też nie mogliśmy zrobić więcej pokazów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz