A więc nadszedł koniec festiwalu, załatwiliśmy ostatnie sprawy (a było ich trochę), w tym odwiedziliśmy częściowo wystawę „Zmruż oczy”. Częściowo, gdyż jedna jej część była dziś zamknięta. Wystawa przedstawiała kolekcję pewnego pasjonata filmu związaną z szeroko pojętą sztuką wizualną. Trafiliśmy akurat na zbiory tylko dla dorosłych i dzięki temu wiemy, że świat wcale nie jest coraz bardziej wyuzdany, tak już było i w XIX wieku:)
Pożegnaliśmy więc Wrocław, a z nim wszystkich naszych wrocławskich znajomych:
Wyjechaliśmy z Wrocławia około godziny 17, jadąc najbardziej sprzyjającym dla kampera tempem (80 km/h) i zaopatrując się w zapas czystej wody dotarliśmy do Görlitz akurat gdy zaczęło się ściemniać. Zrobiliśmy rekonesans najpierw samochodem, a następnie pieszo, miasto okazało się tak urokliwe jak słyszeliśmy, że jest. Mimo iż początkowo wydawało się, że ulice są wyludnione, po rozmowie z miejscowymi doszliśmy do jedynego miejsca na starym mieście (Untermarkt – rynek dolny), gdzie ludzie siedzieli w kawiarni na świeżym powietrzu ciesząc się wspaniałym ciepłym wieczorem. Naprawdę nie spodziewaliśmy się, że uda nam się dzisiaj zrobić pokaz, a jednak! Szybko wróciliśmy do samochodu i przyjechaliśmy pod sam rynek, Tomek pobiegł rozstawiać sprzęt, gdy Magda jeszcze kończyła makijaż. Spontanicznie i nieoczekiwanie dla wszystkich urozmaiciliśmy spokojny poniedziałkowy wieczór w Görlitz, a zaskoczona tą nieoczekiwaną atrakcją publiczność zareagowała bardzo entuzjastycznie. Jesteśmy zadowoleni z przerwania impasu braku dobrej pogody i braku pokazów. Görlitz nas urzekło i postanowiliśmy zostać tu na noc aby zobaczyć to położone na wzgórzu miasto za dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz