Spaliśmy tak długo, że aż wstyd się
przyznać, więc się nie przyznamy;) Gdy obudziliśmy się rano,
oboje czuliśmy mocną potrzebę działania, zwłaszcza że się
odrobinę wypogodziło. Tomek wskoczył na rower i pojechał do
Italia Service po nasze listy, zrobił zakupy i przejechał się
jeszcze dodatkowo trochę nad Elbą, Magda natomiast wskoczyła w
hula hop i intensywnie trenowała.
Po ostatnich problemach technicznych z
hula hop postanowiliśmy, że na początku każdego miesiąca
będziemy robić dokładny przegląd całego sprzętu ogniowego, żeby
zminimalizować ryzyko jakiegokolwiek wypadku. Wzięliśmy więc dziś
do ręki każdą pochodnię, szarpaliśmy za nią i w razie potrzeby
dokręcaliśmy śrubki.
Na rynku dziś pogoda nie była zbyt
dobra, jednak i tak postanowiliśmy się ruszyć z domu, choćby po
to, żeby odebrać nasz twardy dysk z nagranym w sobotę materiałem.
Zrobiliśmy wraz z Georgiem tylko jeden, niezbyt udany pokaz, gdyż
później zaczęło padać.
Po powrocie do domu obejżeliśmy wideo
z soboty... Nie mogliśmy przestać się śmiać, gdyż dwa nagrane
pokazy przedstawiają prawie tylko i włącznie brzuch Magdy! Nie
wiemy czy falujące ruchy tak zahipnotyzowały kamerzystę, że nie
mógł się powstrzymać, czy może po prostu chciał uchwycić jakiś
konkretne ujęcie, tak czy inaczej było śmiesznie.
Resztę wieczoru Magda spędziła
rozmawiając długo z Martinem, kolejnym byłym mieszkańcem KOKu, a
Tomek zajmował się sobą i domem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz