Wczorajszy wieczór był wyjątkowy pod
wieloma względami. Po pierwsze było po prostu nad wyraz wesoło i
przyjemnie, jednak najważniejszą rzeczą jest to, że w Magdzie
nastąpił pewnego rodzaju przełom. Myśl w jej głowie formułuje się
już od jakiegoś czasu. Gdy kilkakrotnie będąc z wizytą u Georga
oglądaliśmy filmiki profesjonalnych ogniarzy pewna iskierka
zaświeciła się w jej wnętrzu "ja
też tak chcę". Wczoraj wrażenie było jeszcze silniejsze,
gdyż imponujące manipulacje ze sprzętem ogniowym widzieliśmy na
żywo. W Magdzie dojrzewa myśl, żeby być profesjonalistką. O co
chodzi, zapytacie, przecież Magda już robi występy z ogniem
profesjonalnie. Otóż nie. Brakuje tu jednej, niezbędnej rzeczy,
mianowicie codziennego treningu. Udało się już
mniej więcej wprowadzić codzienne
rozciąganie, ale to jest zdecydowanie za mało! Trening raz po raz,
gdy przyjdzie ochota to też za mało! Problem polega na tym, że
Magda raczej nie robi rzeczy, których nie chce robić, oraz trudno
jej przychodzi robić rzeczy, które chce, ale nie ma na nie ochoty.
Problem rozwiązuje się sam, gdyż teraz Magda po prostu chce i ma
ochotę trenować, trzeba tylko ten stan utrwalić, żeby był
permanentny.
Zgodnie z postanowieniem
zanim udaliśmy się do wieczornej pracy Magda z zapałem trenowała,
a Tomek przejął wszystkie domowe obowiązki na siebie. Po południu
przyjechał na chwilę Georg, który dzisiaj z nami nie występuje, w
zasadzie przyjechał się z nami porzegnać, gdyż jutro wybieramy
się do Lipska. Miasto to ciągnie nas do siebie z całych sił, po
pierwsze mamy ochotę zobaczyć się z Martą i Mikołajem, którzy
teraz akurat tam występują z ogniem, a po drugie jutro jest tam
koncert Bobbiego McFerrina, na który zdecydowanie chcemy się
wybrać. Dodatkowo dostaliśmy dzisiaj potwierdzenie zamawianego
pokazu, który ma się odbyć w sobotę w miejscowości pomiędzy
Dreznem a Lipskiem. Tak więc postanowiliśmy jutro wyjechać i
wrócić do Drezna w niedzielę tylko na chwilę, przede wszystkim
żeby odebrać drugą paczkę zamówionej karmy dla kota (pierwszą
tajemniczy ktoś odebrał w Berlinie i sprzedawca upiera się, że on
nie ma z tym nic wspólnego).
Na rynku pracowaliśmy
krótko, bo zrobiliśmy tylko dwa pokazy, a to po części za sprawą
naszej znajomej Anastazji, która przysiadła się do nas i trochę z
nią przegadaliśmy nasz czas na występy. Poza tym w powietrzu
wisiała burza i nie chcieliśmy aby deszcz zaskoczył nas w trakcie
trzeciego pokazu. Po spakowaniu sprzętu Tomek udał się do domu, a
Magda w przeciwnym kierunku, a dokładniej na cotygodniowe spotkanie
kuglarzy w miejskim parku. Sam trening nie bardzo ją interesował,
chodziło o to, żeby spotkać się z ludźmi. Gdy dotarła na
miejsce prawie wszyscy się już zwinęli do domu, na szczęście
został Klemens, którego poznaliśmy wczoraj wieczorem i można było
z nim miło pogawędzić. Magda spędziła kilka godzin na bliższym
poznawaniu Klemensa i jego angielskiego kolegi, czas minął jej z nimi
bardzo przyjemnie. Niestety przegapiła swój powrotny tramwaj,
a następny miał przyjechac dopiero za godzinę, więc aby się nie
nudzić na przystanku, Magda postanowiła pokonać większość trasy
powrotnej pieszo. Tramwaj dogonił ją tuż przy końcu i udało się
przejechać jeden przystanek, tak że w domu spoczęła dopiero około
czwartej nad ranem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz