wtorek, 26 czerwca 2012

Kilometrów bez liku


Jak tylko się ogarnęliśmy po śniadaniu, ruszyliśmy około południa w dalszą drogę do Włoch. Pogoda po drodze nam dopisywała, to znaczy nie było gorąco, zatrzymaliśmy się tylko dwa razy, a postoje Magda wykorzystywała na trening lub rozciąganie. Kiedy Tomek prowadził Magda prawie cały czas robiła coś na komputerze, pisała posty, porządkowała zdjęcia... Zakończyliśmy trasę 140 km przed Insbruckiem około godziny dziewiątej, wieczór wykorzystaliśmy na rozmowy przy kawie zbożowej, a Magda trenowała nawet trochę na hula hop.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz