piątek, 15 czerwca 2012

Czas goni nas


Wstaliśmy z łóżek po południu, po około czterech godzinach snu, gdyż kładliśmy się rano... Śniadanie zjedliśmy u Georga i od „rana” mieliśmy poważne zmartwienie – kurier znów nie dostarczył przesyłki. Zostawiliśmy mu dwa formularze DPD mówiące gdzie ma zostawić paczkę jeśli znów nie zastanie odbiorcy, czyli inaczej nie obudzi Georga. Formularze zniknęły, a paczki nadal nie ma! Obdzwoniliśmy wszystkie możliwe miejsca, które nie były zdzierającą kasę infolinią i w końcu, po naprawdę wielu nerwach ustaliliśmy, że możemy odebrać przesyłkę w centrali DPD między 17.00 a 18.00.
Czekając na siedemnastą Tomek pojechał do sklepu kupić nowe opony do roweru Magdy, a Magda poszła spać, gdyż była zupełnie nie wyspana. Do centrali kurierskiej dotarliśmy ledwo na czas, gdyż długo błądziliśmy i nie mogliśmy znaleźć miejsca. Na szczęście udało się wszystko załatwić, chociaż nasze nerwy zostały porządnie nadszarpnięte.
Po pozytywnie zakończonej akcji przenieśliśmy się z powrotem do KOKu, gdzie w pośpiechu przyszykowaliśmy się na wieczorne pokazy i popędziliśmy wraz z Georgiem na rynek, jak zwykle spotykając na miejscu Enzo:)


Zrobiliśmy trzy udane występy, odwiedził nas Chris i Uwe i przez chwilę mieliśmy w jednym miejscu wszystkie trzy osoby, które najbardziej lubimy w Dreźnie! Chris, jako specjalista od naszych występów (w Funkelstadt widział ich ponad sto) zaaprobował pomysł występowania razem z Georgiem i pochwalił parasol:) Gdy wróciliśmy do domu byliśmy tak zmęczeni, że od razu poszliśmy spaaaać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz