Wstaliśmy z łóżek po
południu, po około czterech godzinach snu, gdyż kładliśmy się
rano... Śniadanie zjedliśmy u Georga i od „rana” mieliśmy
poważne zmartwienie – kurier znów nie dostarczył przesyłki.
Zostawiliśmy mu dwa formularze DPD mówiące gdzie ma zostawić
paczkę jeśli znów nie zastanie odbiorcy, czyli inaczej nie obudzi
Georga. Formularze zniknęły, a paczki nadal nie ma! Obdzwoniliśmy
wszystkie możliwe miejsca, które nie były zdzierającą kasę
infolinią i w końcu, po naprawdę wielu nerwach ustaliliśmy, że
możemy odebrać przesyłkę w centrali DPD między 17.00 a 18.00.
Czekając na siedemnastą
Tomek pojechał do sklepu kupić nowe opony do roweru Magdy, a Magda
poszła spać, gdyż była zupełnie nie wyspana. Do centrali
kurierskiej dotarliśmy ledwo na czas, gdyż długo błądziliśmy i
nie mogliśmy znaleźć miejsca. Na szczęście udało się wszystko
załatwić, chociaż nasze nerwy zostały porządnie nadszarpnięte.
Po pozytywnie zakończonej
akcji przenieśliśmy się z powrotem do KOKu, gdzie w pośpiechu
przyszykowaliśmy się na wieczorne pokazy i popędziliśmy wraz z
Georgiem na rynek, jak zwykle spotykając na miejscu Enzo:)
Zrobiliśmy trzy udane występy, odwiedził nas
Chris i Uwe i przez chwilę mieliśmy w jednym miejscu wszystkie trzy
osoby, które najbardziej lubimy w Dreźnie! Chris, jako specjalista
od naszych występów (w Funkelstadt widział ich ponad sto)
zaaprobował pomysł występowania razem z Georgiem i pochwalił
parasol:) Gdy wróciliśmy do domu byliśmy tak zmęczeni, że od
razu poszliśmy spaaaać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz