piątek, 29 czerwca 2012

Dookoła świata


Po wczorajszym udanym statuowaniu Tomek dziś również postanowił iść do pracy. Początek weekendu przyciągnął do miasta inne statuy, pojawił się Pinokio oraz biały gość w kowbojskim kapeluszu z miotłą. Niestety dziś nie było przyjemnego wiaterku od strony jeziora, a temperatura dobiła do 35 stopni, Tomek wytrzymał tylko dwie godziny i zlany potem wrócił do domu. Natomiast Magda odkryła sposób na zniesienie upału, po prostu za każdym razem, gdy robi się jej zbyt gorąco, albo wchodzi do jeziora, albo moczy sobie głowę pod kranem - w ten sposób mogła spokojnie trenować mimo żaru lejącego się z nieba.


Doczekalismy się w końcu dnia bez meczu i mogliśmy zrobić normalne pokazy, trochę nas to zaskoczyło i najpierw musieliśmy się naradzić gdzie zacząć, przez to mieliśmy małe opuźnienie. Wystąpiliśmy po raz pierwszy na placu przed ratuszem i zebrał nam się spory tłum – był to całkiem udany pokaz. Tego wieczoru zrobiliśmy jeszcze dwa pokazy w naszym stałym miejscu obok fontanny, przyłączył się do nas wczoraj zapoznany Francuz z psem i w wolnych chwilach oraz po pracy miło sobie z nim gawędziliśmy. Okazało się, że chłopak jest w podróży od kilku lat, do tej pory był sam, aż do czasu, kiedy przyłączył się do niego piesek i teraz zyskał kompana i obrońcę, który pilnuje go, gdy on śpi. Spędziliśmy z nim kilka godzin i nadal ciężko nam wyrobić sobie zdanie na jego temat, jedno jest pewne, jest bardzo intrygujący. Po trosze sprawia wrażenie wariata, z drugiej strony kto o zdrowych zmysłach rzuca wszystko i rusza podróżować po świecie;)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz