poniedziałek, 18 czerwca 2012

Ogień lekarstwem na wszystko


Niestety Magdy zły humor nie minął wraz z nadejściem nowego dnia, koszmary nocne dorzuciły swoje trzy grosze i pomimo starań ze wszystkich stron Magda poddała się koło południa. Oddała się znów bezmyślnemu korzystaniu z komputera, jak wiadomo jest to najłatwiejszy sposób na wyłączenie głowy.
Upał był dziś niemiłosierny, ale mimo to Tomek nie stracił swojego niezwykłego zapału do pracy. Wymienił opony i oświetlenie w rowerze Magdy, a później pojechał do miasta i kupił między innymi farby do tkanin.
Gdy poszliśmy do pracy i zrobiliśmy pierwszy bardzo udany występ nastrój Magdy odmienił się diametralnie. Po prostu jak za sprawą magicznej różdżki po skończonym pokazie promieniała dobrym humorem! Do tego przyszli ludzie z KOK oglądać nasze występy i było naprawdę bardzo wesoło! Poznaliśmy też Klemensa, jest to kolejny Drezdeński kuglarz, znajomy Georga. Przyszedł na rynek wraz z pewnym gościem z Anglii, żeby powystępować sobie dla zabawy.
Po trzech wesołych, udanych pokazach przenieśliśmy się całą ekipą na Bruhlsche Terasse i zrobiliśmy małą imprezkę ogniową, puściliśmy muzykę z głośnika, a ludzie bawili się swoimi ogniowymi zabawkami. Przybłąkał się też do nas jakiś żongler i dołączył do i tak już dużej ekipy kuglarzy. Klemens wystąpił z kijami i okazało się, że jest z niego bardzo dobry ogniarz, a jego krótki pokaz zahipnotyzował nas zupełnie. Jego kumpel Anglik za to popisał się niezwykłą umiejętnością kręcenia naraz poi i kijami. W każdej ręce trzymał po jednym kiju i po jednej poi, do tego był w stanie podrzucać i łapać te rekwizyty!
Magda bawiła się trochę swoim parasolem i wraz z Georgiem wymyślała różne tricki, które można by zrobić. Potencjał tego rekwizytu jest duży, jednak będzie wymagał trochę przeróbek. Do tego Magda boi się ćwiczyć podrzuty na jedynym parasolu jaki mamy, prawdopodobnie nie przetrwałby upadku, dlatego z ćwiczeniem poważnych sztuczek trzeba poczekać aż będziemy mieli zapasowy parasol.
Atmosfera była niezwykła, do tego przynieśliśmy na rynek pojemnik pełen truskawek, a Magda pobiegła do pobliskiej kawiarni po bitą śmietanę i wszyscy mieli małą ucztę;) Tomek cieszył się rozmowami z Uwe oraz podziwiał umiejętności innych kuglarzy. Było wspaniale! Gdy w końcu, około pierwszej postanowiliśmy wracać do domu okazało się, że uciekł nam tramwaj i następny mamy za pół godziny. Wraz z Paulem i Tomem wróciliśmy więc pieszo do KOKu, gdyż woleliśmy iść sobie wesoło, z włączoną muzyką, niż czekać na ławce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz