Niestety Magdy zły humor
nie minął wraz z nadejściem nowego dnia, koszmary nocne dorzuciły
swoje trzy grosze i pomimo starań ze wszystkich stron Magda poddała
się koło południa. Oddała się znów bezmyślnemu korzystaniu z
komputera, jak wiadomo jest to najłatwiejszy sposób na wyłączenie
głowy.
Upał był dziś
niemiłosierny, ale mimo to Tomek nie stracił swojego niezwykłego
zapału do pracy. Wymienił opony i oświetlenie w rowerze Magdy, a
później pojechał do miasta i kupił między innymi farby do
tkanin.
Gdy poszliśmy do pracy i
zrobiliśmy pierwszy bardzo udany występ nastrój Magdy odmienił
się diametralnie. Po prostu jak za sprawą magicznej różdżki po
skończonym pokazie promieniała dobrym humorem! Do tego przyszli
ludzie z KOK oglądać nasze występy i było naprawdę bardzo
wesoło! Poznaliśmy też Klemensa, jest to kolejny Drezdeński
kuglarz, znajomy Georga. Przyszedł na rynek wraz z pewnym gościem z
Anglii, żeby powystępować sobie dla zabawy.
Po trzech wesołych,
udanych pokazach przenieśliśmy się całą ekipą na Bruhlsche
Terasse i zrobiliśmy małą imprezkę ogniową, puściliśmy muzykę
z głośnika, a ludzie bawili się swoimi ogniowymi zabawkami.
Przybłąkał się też do nas jakiś żongler i dołączył do i tak
już dużej ekipy kuglarzy. Klemens wystąpił z kijami i okazało
się, że jest z niego bardzo dobry ogniarz, a jego krótki pokaz
zahipnotyzował nas zupełnie. Jego kumpel Anglik za to popisał się
niezwykłą umiejętnością kręcenia naraz poi i kijami. W każdej
ręce trzymał po jednym kiju i po jednej poi, do tego był w stanie
podrzucać i łapać te rekwizyty!
Magda bawiła się trochę
swoim parasolem i wraz z Georgiem wymyślała różne tricki, które
można by zrobić. Potencjał tego rekwizytu jest duży, jednak
będzie wymagał trochę przeróbek. Do tego Magda boi się ćwiczyć
podrzuty na jedynym parasolu jaki mamy, prawdopodobnie nie
przetrwałby upadku, dlatego z ćwiczeniem poważnych sztuczek trzeba
poczekać aż będziemy mieli zapasowy parasol.
Atmosfera była niezwykła,
do tego przynieśliśmy na rynek pojemnik pełen truskawek, a Magda
pobiegła do pobliskiej kawiarni po bitą śmietanę i wszyscy mieli
małą ucztę;) Tomek cieszył się rozmowami z Uwe oraz podziwiał
umiejętności innych kuglarzy. Było wspaniale! Gdy w końcu, około
pierwszej postanowiliśmy wracać do domu okazało się, że uciekł
nam tramwaj i następny mamy za pół godziny. Wraz z Paulem i Tomem
wróciliśmy więc pieszo do KOKu, gdyż woleliśmy iść sobie
wesoło, z włączoną muzyką, niż czekać na ławce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz