Umówiliśmy się na rano w Funkelstadt, tym razem upewniając się, że ktoś będzie miał dla nas czas. Wprawdzie spodziewaliśmy się prac nad kostiumem dla Magdy, ale skończyło się na próbach z Maren. Magda więc spędziła dobre trzy godziny na przedstawianiu Maren tego, co wymyśliła dotychczas i na wymyślaniu pozostałych elementów pokazu. Tomek w tym czasie sprawdził, czy nie ma żadnego zdjęcia Magdy z gazetach (niestety nie było) i zajął się doprowadzaniem całego naszego sprzętu do stanu idealnego – nie możemy sobie pozwolić na awarie. Został też wstępnie wprowadzony w tajniki obsługi sprzętu nagłaśniającego – będzie to jego zadanie podczas najbliższego miesiąca.
Cathleen, która miała projektować kostium dla Magdy miała znaleźć dla nas czas dopiero o 15, mieliśmy więc dwie godziny żeby skoczyć na obiad. Pojechaliśmy do centrum handlowego i przy okazji zwiedziliśmy jeden sklep, o którym słyszeliśmy dużo dobrego – można tam tanio kupić produkty ekologiczne, w tym również kosmetyki. Postanowiliśmy jednak nie wydawać więcej pieniędzy z karty kredytowej i poczekać na pierwszą wypłatę z zakupem bezzapachowej pianki do golenia:)
Po powrocie Tomek zabrał się znów za sprzęt, a Magda w końcu doczekała się prac nad swoim kostiumem. Problem polegał na tym, że wszystkie stroje w teatrze są z tkanin syntetycznych, a do występów z ogniem koniecznie trzeba mieć strój naturalny, najlepiej bawełniany. Udało się znaleźć materiał na spódnicę i Antje (krawcowa) od razu zabrała się za szycie. Niestety nie znaleźliśmy nic, co mogłoby się nadawać na bluzkę – Magda zaproponowała więc, że skoczy do lumpeksu. Tomek musiał więc przerwać przewijanie wachlarzy i pojechaliśmy razem do sklepu. Oczywiście znaleźliśmy kilka propozycji kostiumów, dodatkowo nie mogliśmy się powstrzymać przed kupieniem spodni dla Tomka oraz spódnicy, bluzki i koszuli dla Magdy:) Oczywiście super tanio i kolorowo:D
Po powrocie zrobiliśmy razem próbę (bez ognia) i mieliśmy zamiar jeszcze pokazać wszystko Dirkowi, jednak zrobiło się naprawdę późno. Dirk zamówił dla wszystkich pizzę, na którą my też zostaliśmy zaproszeni – byliśmy jedynymi artystami, którzy nadal pracowali. Szef stwierdził jednak, że jest za późno na próbę, gdyż nie można naruszyć ciszy nocnej – postanowił nam zaufać i obejrzeć występ dopiero po premierze. Atmosfera panująca przy wspólnym stole była niezwykła, wszyscy pracownicy są niesamowicie zaangażowani w całe przedsięwzięcie, a Dirk nie ukrywa wdzięczności:) W domu wylądowaliśmy około trzeciej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz