Wstaliśmy trochę za późno, niby do Funkelstadt dopiero na 11, ale ledwo zdarzyliśmy zjeść śniadanie, do tego Magda poczuła powracające przeziębienie. Od razu jednak zabraliśmy się do pracy, Magda była umówiona z Unim, żeby wprowadzić drobne zmiany w muzyce, dzięki temu występ będzie odrobinę ciekawszy.
Zdjęcie ze strony www.facebook.com/1000funkel
Niestety dzisiejszy dzień można zaliczyć to tych mniej udanych, szczególnie jeśli chodzi o pokazy. Pierwszy występ był po prostu słaby, nie wiemy czy to Magda, czy zwyczajnie zła energia publiczności, ale wszyscy zgodnie orzekliśmy, że nie czuliśmy tego, co zwykle towarzyszy naszym występom, nawet Oliver to zauważył. Tuż przed drugim pokazem okazało się, że nie działa dźwięk, Uni i Tomek zmobilizowali się, żeby wykryć usterkę, jednak po 10 minutach nadal nie było rozwiązania. W końcu Chris (chłopak, który zamiast Uniego będzie teraz robił obsługę dźwięku z Tomkiem) zgodził się pobiec po orkiestrę i Magda zaimprowizowała krótki pokaz dla oczekującej publiczności. W międzyczasie Uni skontaktował się z przedstawicielem firmy, która montowała całe nagłośnienie, ale jako że przez telefon nikt nie znalazł rozwiązania, chłopak przyjechał na łeb na szyję, żeby ratować następne pokazy. Zgadnijcie co się okazało... Magda siedząc przy biurku wcisnęła nogą przycisk "mute", który wyłączył nam dźwięk...
Dwa pozostałe pokazy też nie były najlepsze, problemy z chustą, hula hop, które zahaczyło o barierkę i spadło, jedna wielka klapa. Nie trzeba mówić, że Magdy humor z każdą chwila był gorszy, odcięła się więc od reszty świata i słuchała audiobooka, podczas gdy Tomek poszedł na zebranie, zapakował do kampera stół i krzesła, zawiózł nas do domu, przyniósł meble i poszedł jeszcze na spacer z psem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz