środa, 23 listopada 2011

W blasku sławy

Zrobienie prania czekało już od jakiegoś czasu, ale czekać dłużej już nie mogło – po śniadaniu Tomek zawiózł Magdę do pracy, a sam pojechał do pralni, gdzie wyprał 7 pralek. To chyba rekord:) Magda w pracy pozostawiona sama sobie ułożyła choreografię do występu ze skrzydłem i przygotowywała się do przyjęcia prasy – dzisiaj w Funkelstadt był ważny dzień, mianowicie na 14 zaplanowana była swego rodzaju konferencja prasowa, podczas której dziennikarze mieli obejść całe miasteczko i przyglądać się próbom oraz pracy techników. Tomek zdążył akurat tak, żeby odpalić sprzęt, tłum dziennikarzy fotografował Magdę robiącą „próbę” z ogniem, do tego Dirk opowiadał prasie o całym wydarzeniu, jak również o tym, że tancerka ognia jest faktycznie artystką uliczną, co dodaje autentyczności naszemu przedstawieniu. Relacje z konferencji prasowej można zobaczyć na oficjalnym filmiku 1000Funkel tutaj. Jednemu z fotografów tak się spodobał ogień, że nawet poprosił o powtórkę po oficjalnej konferencji.
O godzinie 16 spodziewaliśmy się drugiej wycieczki, tym razem ekipy z hoteli. Grupa ta miała przemieszczać się dużo szybciej niż prasa, nie robili też zdjęć, ale tak czy inaczej wszyscy artyści mieli intensywnie ćwiczyć i robić próby. Gdy hotelarze zatrzymali się przy naszej scenie rozległ się głos dyrektora z głośników. Dirk uprzejmie prosił o usunięcie samochodów z drogi awaryjnej, a gdy zaczął wymieniać numery rejestracyjne okazało się, że wśród nich jest samochód kobiety, która oprowadzała hotelarzy po miasteczku. Pani zrobiła się czerwona, przeprosiła wszystkich i pobiegła przeparkować swoje auto. Na moment zapadła niezręczne cisza, którą Magda momentalnie wychwyciła. Tak się złożyło, że była już na scenie, a obok stała cała orkiestra bałkańskich muzyków. Magda krzyknęła „let's play some music”, orkiestra zaczęła grać, a Magda zrobiła krótki spontaniczny pokaz, który w idealny sposób wypełnił lukę w oprowadzaniu. Wszyscy byli uradowani, a pani przewodniczka była bardzo zdziwiona, gdy wróciła:)
Po tym jakże wesołym wydarzeniu opuściliśmy Funkelstadt (i tak nikt nie miał dla nas czasu) i pojechaliśmy do sklepu budowlanego po sprzęt niezbędny do wyremontowania rekwizytów ogniowych i po jedzenie dla psa. Skoczyliśmy też po drodze do sklepu motocyklowego po pochłaniacze wilgoci do kampera, które są nam teraz baaaardzo potrzebne... Jak wróciliśmy do domu byliśmy tak zmęczeni, że od razu poszliśmy spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz