środa, 2 listopada 2011

Internetowy spisek

Noc mieliśmy nieciekawą, Magda ledwo spała z powodu szyi, a Tomka tak potwornie bolała głowa, że budził się wielokrotnie w nocy. Do tego stanęliśmy niefortunnie bardzo blisko torów i przejeżdżające pociągi mocno hałasowały. Po przebudzeniu Magda stwierdziła z radością, że może wstać z łóżka – nie było idealnie, gdyż po dłuższym siedzeniu i tak zaczynał ją boleć kark, ale było dużo lepiej!
Prognozy przewidują niestety pogorszenie pogody w naszym regionie, od piątku ma tu solidnie padać. Stwierdziliśmy, że za około dwa tygodnie i tak musimy być w Dreźnie, będziemy się więc powoli kierować w tamtą stronę odwiedzając po drodze różne miejsca i ludzi. Szkoda trochę, bo chcieliśmy jeszcze jechać do Savony, ale Savona nam nie ucieknie, odwiedzimy ją następnym razem:)
Postanowiliśmy pojechać do miasta na internet, ale jako że nie było słońca, nie mogliśmy naładować laptopa. Stwierdzimy, że pójdziemy na pizzę do sprawdzonej knajpy i tam skorzystamy z internetu, gdyż nasza darmowa sieć tam sięga. Wczesnym popołudniem wyszliśmy głodni z domu, myśląc już o pizzy. Jakie było nasze rozczarowanie, gdy okazało się, że restaurację zamknęli na następny miesiąc z powodu urlopu! Zaczęliśmy więc szukać jakiegoś innego miejsca z dostępem do sieci i nic! W całym Arenzano nie ma ani jednej knajpy oferującej wifi, podejrzewamy, że to spisek właściciela kafejki internetowej...
Po naprawdę długich poszukiwaniach pojechaliśmy do supermarketu, gdzie udało nam się podłączyć laptopa do ładowania na czas zakupów. Bardzo mile nas tu zaskoczyła mobilizacja pracowników sklepu, którzy mocno się postarali, żeby nam dostęp do prądu umożliwić:) W sklepie zrobiliśmy solidne zapasy, gdyż nie zamierzamy opuścić Włoch bez konkretnej ilości świeżego makaronu i pysznego bio parmezanu.
Wróciliśmy do centrum i zaczęliśmy załatwiać sprawy internetowe, niestety prądu i tak nam zabrakło, więc ostatecznie wylądowaliśmy z kafejce internetowej... Postanowiliśmy jutro pojechać do Werony, licząc na to, że nie będzie tam jeszcze padać. Potem udamy się do Innsbrucka i spędzimy tam jakiś czas, może nawet pojeździmy na nartach i snowboardzie? W przyszłym tygodniu spotkamy się z Tomka znajomym Rainerem, który mieszka niedaleko Monachium, a dalej planów dokładnych nie robimy. Prawdopodobnie odwiedzimy jeszcze jakiś ludzi, zanim dojedziemy do Drezna – zapowiada się wesoło:)
Gdy wróciliśmy do kampera byliśmy potwornie zmęczeni. Tomek wziął wcześniej tabletkę na ból głowy, więc nie było z nim tak źle, jednak Magda ledwo stała na nogach, a jej kark upominał się o chwilę uwagi. Magda poszła spać bez kolacji, po prostu padła trupem, Tomek zajął się jeszcze Collette i swoim głodem, po czym również wskoczył do łóżka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz