Oczywiście wszystko się udało, na ostatnią chwilę, dosłownie pół godziny przed otwarciem Dirk zdążył jeszcze zająć się sceną Magdy i zamaskować konstrukcję. Zjedliśmy nawet obiad, gdyż od dzisiaj mamy oficjalnie zapewnione wyżywienie... Nie wiemy czy to dobrze... W cateringu zapomniano o wegetarianach, więc Maren uratowała nas zamówionym daniem na szybko.
O 16 oficjalnie otwarto Funkelstadt, ludzie czekali już przed wejściem. Nasza pierwsza próba z ogniem była zarazem premierą, na szczęście wszystko poszło dobrze, chociaż dostrzegliśmy pewne niedociągnięcia w zakresie bezpieczeństwa. Między występami więc Magda biegała i załatwiała z Dirkiem lepszy backstage dla Tomka, usztywnienie płotu, który otacza scenę itd. Drugi występ również się udał, natomiast trzeci pokaz się nie odbył – po pierwsze padał lekki deszczyk, po drugie po 21 większość ludzi albo poszła do domów, albo pochowała się w namiotach. O 22 Funkelstadt jest oficjalnie zamykane, wszyscy mogli więc się rozluźnić. Relację filmową z pierwszego dnia można zobaczyć tutaj.
Dirk zaprosił pracowników na darmowe bratwursty (niemieckie hot dogi), grzane wino i (coś dla nas) grzany poncz owocowy. W radosnej atmosferze ludzie zebrali się przed knajpką, postawiono schody, żeby dyrektor miał na czym stanąć i rozpoczęło się przemówienie. Dirk bardzo długo dziękował wszystkim po kolei, podsumował wydarzenia ostatniego miesiąca przy okazji ponownie dziękując kolejnym osobom za wkład włożony w pracę nad otwarciem miasteczka. Mówiąc miętolił w rękach swój kapelusz i miał łzy w oczach, to była naprawdę niezwykła przemowa – pełna wdzięczności i radości, chociaż Dirk nie ukrywał, że czeka nas jeszcze dużo pracy. Ludzie, którzy ostatnie dni spędzili harując od rana do wieczora poczuli się docenieni, wszyscy byli zadowoleni, chociaż bardzo zmęczeni.
Gratulacje :-) mam nadzieję, że dalej jesteście zadowoleni z pacy - czekamy na bieżące posty. A my z radością obserwujemy rozwój Łucji i korzystamy z niezimowej pogody!
OdpowiedzUsuń