piątek, 4 listopada 2011

Błotna kąpiel

Przed wyjazdem z Werony postanowiliśmy sprawdzić na przyszłość, czy można tu występować. Jako że zatrzymaliśmy się w centrum, mieliśmy blisko do urzędu, Tomek skoczył więc się wszystkiego dowiedzieć, jednak nie dowiedział się niczego, gdyż napotkał na trzydziestoosobową kolejkę... Po drodze przypadkowo natrafił na targ, gdzie można było kupić długo przez nas poszukiwaną żeliwną patelnię o dużej średnicy – idealną do robienia powideł:) Oprócz patelni kupiliśmy od razu młynek:D
Postanowiliśmy tym razem ominąć autostrady, gdyż na mapie nie zauważyliśmy prawie żadnych serpentyn. Jak na razie jesteśmy zadowoleni z tej decyzji – całą drogę mogliśmy podziwiać piękne widoki, które pomimo deszczu nie jeden raz nas zachwyciły. Trasa prowadząca równolegle do autostrady, wzdłuż rzeki była przyjemna i ciekawa, a otaczające ją pola winogron, góry i zabudowania urozmaiciły nam podróż.




Raz zatrzymaliśmy się obok częściowo wyschniętego koryta rzeki, które ciekawska Magda postanowiła zwiedzić, znajdując różne skarby:P




O zmroku zatrzymaliśmy się tuż przed granicą z Austrią, przy towarzyszącym nam cały czas górskim strumieniu. Wieczór spędziliśmy rozmawiając o dziecku, ucząc się matematyki i niemieckiego oraz grając w scrabble.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz