czwartek, 10 listopada 2011

Karma nie czeka już do następnego wcielenia...

Wyjechaliśmy z Innsbrucka tuż po śniadaniu, naszym celem była miejscowość Innerthann niedaleko Monachium, gdzie planowaliśmy odwiedzić znajomego Tomka - Rainera. Znów ominęliśmy austriackie autostrady i cieszyliśmy się pięknymi widokami (oszczędzimy Wam tym razem zdjęć, które i tak wyglądają tak samo jak wcześniejsze), zatrzymywaliśmy się po drodze wiele razy między innymi oglądając skutery w salonie (planujemy wymienić Olivera). Na miejsce dojechaliśmy wieczorem, przywitaliśmy się, chwilę pogadaliśmy i odpoczywaliśmy w kamperze po podróży. U Magdy pojawiły się pierwsze konsekwencje wtorkowego tańczenia z gołym brzuchem - mamy nadzieję, że nie rozwinie się to w poważne przeziębienie...

2 komentarze:

  1. Hej! czytam z zainteresowaniem Waszego bloga, z tego co czytam Wasza przygoda przebiega dobrze :) mam nadzieję, że odwiedziliście Monachium, które wg mnie jest pięknym miastem. Szkoda że już idzie zima i trzeba będzie zakryć brzuszek ;) pozdrawiamy A&A&Ł

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety Monachium nie odwiedziliśmy (przeziębienie) ale bez obaw, na pewno jeszcze kiedyś to zrobimy:) Zima jest dla nas dosyć straszna, na razie nie występujemy, ale na pewno damy radę:) Mam nadzieję, że Wasza pociecha zimy się nie boi:)

    OdpowiedzUsuń