Tomek jak zwykle wstał wcześniej, gdyż wcześniej położył się spać, wykorzystał ten czas na naukę włoskiego (Tomek ostatnio każdą wolną chwilę spędza przy włoskim). Po tym jak Magda wstała i coś przekąsiliśmy, wskoczyliśmy na skuter i pojechaliśmy do alpejskiego zoo. Niestety Magdzie ból miesiączkowy tak dawał się we znaki, że w końcu postanowiła wziąć tabletkę – początek zwiedzania był więc lekko utrudniony...
Alpejskie zoo tym różni się od zoo zwykłego, że trzymają w nim zwierzęta mieszkające w alpach. Tak więc widzieliśmy wilki:
Niedźwiedzia:
Przebiegł obok nas łoś:
Tomek mógł identyfikować się z młodym żubrem:
I ku jego radości również z koziorożcem:
Poznaliśmy też charakternego koguta:
Niestety bardzo wiele zwierząt była na zimę przeniesiona do części zoo niedostępnej dla zwiedzających, tak więc na przykład żółwia musieliśmy zrobić sobie sami:
Bardzo Magdę ucieszyła klatka sępów. Otóż dowiedzieliśmy się, że rozmnaża się tu z powodzeniem duże ilości zagrożonych wyginięciem sępów i w specjalny sposób wprowadza z powrotem do środowiska naturalnego. W ten sposób odbudowano populację tych ptaków, a co najważniejsze, zwierzaki już wypuszczone, zaczęły się rozmnażać.
Ogólnie był to bardzo przyjemny spacer, w dużej mierze w górach, gdyż różnica wysokości w zoo wynosi około 100m. Gdy wróciliśmy do domu misiu szczegółowo wypytał nas co widzieliśmy, a później stwierdził, że jest niedźwiedziem polarnym, ROAR!
Po obiadku zabraliśmy się za matematykę, później Tomek uczył się włoskiego i trenował kij, a Magda przesiedziała cały wieczór i pół nocy robiąc ozdobne zakładki do segregatorów:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz