wtorek, 3 kwietnia 2012

Jak za dwóch!


Minęły dwa tygodnie intensywnych przygotowań do wyjazdu. Kamper został posprzątany bardzo dokładnie, łącznie z wymontowaniem okien i precyzyjnym ich umyciem oraz wypraniem wszystkich kanap Karcherem. Tomek zrobił system mocowania nowego skutera i roweru na tylny bagażnik, co mocno usprawni pakowanie naszych pojazdów. Magda skończyła spodnie do występów dla Tomka i porzuciła na razie szycie, żeby stopniowo wszystko wynosić do naszego domku.


Przywieźliśmy nasze wszystkie rzeczy z Kiekrza, opróżniliśmy piwnicę i wynieśliśmy już praktycznie wszystko z mieszkania. Oddaliśmy komputer do naprawy, gdyż wentylator wymagał wymiany, a i kamerka internetowa też nie działała. Potem przeinstalowaliśmy system, gdyż zdecydowanie takie odświeżenie naszemu laptopowi było potrzebne. Kamper też odwiedził mechanika, gdyż zauważyliśmy jakiś wyciek oleju z silnika. Dwa razy byliśmy w centrum windsurfingowym Mysza w Kiekrzu, żeby wynegocjować zamianę naszej deski na deskę dla początkujących, plus piankę dla Magdy, buty dla nas obojga i dodatkowy żagiel. Dwukrotnie też odwiedziliśmy lumpeks, po to, żeby w końcu dostać poszukiwaną kamizelkę od Krzysia:) Również dwa razy byliśmy w ubóstwianym przez nas Kwadracie, raz z kolegą Piotrem, omawialiśmy ewentualną współpracę, a raz z mamą Magdy, po prostu spędzaliśmy wspólnie czas. Magda znalazła nawet chwilę, żeby od Agnieszki nauczyć się podstaw Decoupageu, zrobiła sobie tym samym ładne kolczyki:)


Dodatkowo w międzyczasie Magdy kolega Tomek miał urodziny i dostał od nas własnoręcznie zrobioną świnkę skarbonkę skąpaną w niebieskiej farbie:) Miejmy nadzieję, że będzie regularnie karmiona.
Ciekawą przygodę mieliśmy jadąc na ślub:) W ostatniej chwili przed wyjazdem zepsuł się samochód Krzysia i Agnieszki, którym mieliśmy jechać. Magdy kolega Tomek, który był świadkiem, dojechał do nas taksówką, którą potem razem z Agnieszką pojechaliśmy na Ogrody. Tam Irena poratowała nas swoim samochodem, którym mogliśmy szczęśliwie dojechać do Tarnowa Podgórnego. Sam ślub trwał mniej niż 10 minut i był całkiem wesoły, zwłaszcza, że pani urzędniczka życzyła nam, żeby każdy dzień był równie wyjątkowy co dzisiejszy. Oczywiście samochód wieczorem już działał normalnie i do teraz nie wiemy dlaczego nie chciał odpalić;)
Oprócz tego wszystkiego sprawiliśmy sobie nowe, jeszcze lepsze głowice do hula hop, byliśmy ze zwierzakami u weterynarza na kontroli i szczepieniu, kupiliśmy duże lustro do kampera na wymiar, zamówiliśmy niebieskie, obciągane guziki do kostiumów... Po prostu dużo pracowaliśmy.
Praktycznie gotowi do wyjazdu zaplanowaliśmy opuszczenie Poznania na środę rano. W poniedziałkowy wieczór zrobiliśmy sobie imprezkę pożegnalną z Krzysiem i Agnieszką, składającą się jak zwykle z filmu i jedzenia. Dzisiaj rano Tomek zabrał samochód na przegląd, gdyż niedługo się kończy i nie chcemy mieć z tym problemu w podróży. Wyobraźcie sobie nasze zaskoczenie, gdy okazało się, że kamper przeglądu nie dostał – tylne hamulce nie działają... Tomek od razu pojechał do naszego mechanika, jednak bez umówionego terminu nie mieliśmy szans na naprawę w dniu dzisiejszym. Jak dobrze pójdzie jutro wezmą go na warsztat.
Nieco podupadliśmy na duchu z powodu nieplanowanego przesunięcia wyjazdu, jednak szybko się pozbieraliśmy i postanowiliśmy ten czas dobrze wykorzystać, dobrze, czyli na spotkania towarzyskie:) Dzisiaj wpadł do nas na chwilę Tomek C, z którym ostatecznie się pożegnaliśmy, a jutro spodziewamy się odwiedzin Marty, która dopiero co wróciła do Poznania z ogniowego wyjazdu do Niemiec.
Tak naprawdę w praktyce znalazło się jeszcze bardzo dużo rzeczy, które możemy zrobić zanim opuścimy gościnę Rumburaków, na przykład posprzątać po sobie;) Tak więc dodatkowy czas, którego z pozoru było za dużo, zaczyna się nam powoli kurczyć...

1 komentarz:

  1. Ach te samochody! :) Dobrze, że udało się w końcu dotrzeć do urzędu i że sympatyczne formalności macie już za sobą :)

    OdpowiedzUsuń