niedziela, 15 kwietnia 2012

Pomysłowy Dobromir


Cały dzień lało potwornie, burzliwość pogody w tym miejscu nas zadziwia, jest niczym pora deszczowa w Indonezji;) Pomimo opadów Tomek heroicznie wsiadł na skuter i pojechał na zakupy spożywcze, które były już koniecznością. Magda natomiast zabrała się za głowice od hula hop. Po pierwsze stare głowice są w opłakanym stanie jeszcze po Funkelstadt, po drugie kupiliśmy w Poznaniu materiały na nowe, lepsze głowice, które właśnie dzisiaj wychodziły spod rąk Magdy i spod naszego imadła Viktora. Tomek po powrocie gotował obiadek i pomagał Magdzie raz po raz, gdyż wyginanie stalowej linki żeglarskiej nie jest prostym zadaniem. Efekt jest dla nas bardzo zadowalający, poprzednie głowice ważyły (bez kewlaru) 54g, nowe ważą natomiast tylko 28g! Jest to spora różnica, przy dwunastogłowicowym hula hop daje to ponad 300g!


Poza tym Magda bardzo chciała się dzisiaj rozciągać, gdyż wczoraj miała dzień przerwy. Co tu jednak zrobić, gdy na dworze leje, a w środku jest potwornie mało miejsca i do tego całą podłogę zajmuje pies... Dla chcącego nic trudnego:) Magda zlikwidowała kanapę i w jej miejsce wstawiła przenośną, turystyczną sale gimnastyczną:) Była w stanie zrobić prawie wszystkie swoje ćwiczenia, oprócz skłonów z zamachem:)


Wieczorem nie poszliśmy na ogień, spędziliśmy za to czas przy świecach i latarkach wsłuchując się w deszcz dudniący o dach kampera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz