Pomimo wspaniałej pogody piosenkarz
dzisiaj nie wyszedł na rynek, brak farby, która nie spływałaby
wraz z potem uniemożliwił mu pracę. Pojechaliśmy więc w
poszukiwaniu takiej farby do sklepu, w którym można kupić produkty
Kryolan. Niestety kolor „turkusowy” jest dostępny tylko na
zamówienie, dostaliśmy za to specjalny spray utrwalający farbę
wodną i mamy zamiar go jutro wypróbować wraz z farbą dostępną w
sklepie w naszym sąsiedztwie. Po większy wybór produktów do
charakteryzacji skierowano nas do specjalnego sklepu, jednak ten był
dziś czynny tylko do południa, a my przyszliśmy za późno.
Potem Tomek pojechał do McDonalda na
internet, a Magda wróciła do domu i odpaliła swoją maszynę do
szycia, żeby zwęzić i przerobić dwie nowe spódnice ogniowe.
Po obiedzie i krótkim filmie
wybraliśmy się znów do pracy na rynek. Collette dzielnie nam
towarzyszyła, gdyż wczoraj nie mieliśmy z nią większych
problemów, oprócz małych trudności z przenoszeniem się we dwójkę
z całym sprzętem między pokazami. Dziś poszliśmy od razu na
Neumarkt i zrobiliśmy pierwszy pokaz przed Classic. Jak się okazało
Enzo nie pracuje już tu jako pianista, przywitał nas więc
Giovanni, który nadal tu śpiewa:) Pokaz był bardzo udany,
jednak gdy zabieraliśmy się za drugi, przyszedł do nas facet z
ochrony. Okazało się, że na rynku zaczęła pracować specjalna
firma ochroniarska, której jednym z zadań jest usuwanie takich osób
jak my... Facet nie był tak miły jak ten wczorajszy, a żeby tego
było mało w trakcie rozmowy zaczął się miejski pokaz
fajerwerków. Collette dostała takiego ataku paniki, że Magda ledwo
ją mogła utrzymać. W końcu Tomek wpadł na pomysł, żeby schować
się na pobliskim parkingu podziemnym, gdzie Magda wraz z pieskiem
przeczekała resztę strzelania.
Gdy już było po wszystkim wybiła
dziesiąta, nie chcąc wpakować się w dodatkowe kłopoty nigdy nie
występujemy na Neumarkt po dziesiątej, tylko przenosimy się na Bruhlsche Terasse. Pogadaliśmy z chłopakami poznanymi wczoraj, oni
też mieli złe występy i również byli w nie najlepszych humorach.
Postanowiliśmy zrobić sobie razem małe jam session, które wkrótce
przerodziło się w imprezkę:) Wraz z Georgiem siedzieliśmy w
mieście do 2:30 i spędziliśmy naprawdę przyjemny czas! Gdy
wróciliśmy do domu przypomniało nam się, że mieliśmy jechać
dzisiaj po wodę... Jak to bywa po imprezce, nie można od razu
wsiadać do samochodu i jechać, trzeba się zwykle najpierw kilka
godzinek przespać;) Jutro rano więc skończy nam się woda i trzeba
będzie jechać w ciągu dnia, czego nie lubimy ze względu na korki.
Ale było warto:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz