piątek, 6 kwietnia 2012

Tryb ekspresowy


Nie ma to jak obudzić się w lesie! Gdy Magda jeszcze smacznie spała, Tomek wraz z Collette wymknęli się z domu na spacer, tego im było trzeba!


Na 11 byliśmy umówieni w Międzyrzeczu u taty Tomka. Niestety Monika była zajęta pacjentami, zjedliśmy więc śniadanie z tatą, Piotrkiem i Kacprem, po czym Tomek, korzystając z nieograniczonego dostępu do wody zabrał się za oczyszczanie naszej instalacji wodnej. Magda w tym czasie nadrabiała towarzyskie zaległości z Kacprem:) Niestety Michalinka tym razem była dziwnie zdystansowana i nie bardzo chciała się razem bawić... A może po prostu była zajęta, gdyż dzielnie pomagała w sprzątaniu.
Po południu pojechaliśmy do dziadków, gdzie zastaliśmy również całą ekipę z Warszawy. Objedliśmy się potwornie pysznymi naleśnikami, które Danusia pieczołowicie smażyła pewnie trzy godziny i w końcu udało nam się pokazać babci nasze zdjęcia.
Niestety czas gonił nas niemiłosiernie, wróciliśmy do domu, gdzie Tomek musiał dokończyć czyszczenie instalacji i po krótkim czasie mogliśmy wyjechać. Nie dojechaliśmy zbyt daleko tego dnia, Tomek zatrzymał się na przerwę jakieś 50km od granicy niemieckiej i ta przerwa przekształciła się w nocleg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz