O 9.00 stawiliśmy się wraz z Helmutem
na parkingu policyjnym, jednak jak wiadomo nawet włoska policja nie
przyjeżdża na czas. Po kilkunastominutowym oczekiwaniu ubarwionym
anegdotami o punktualności Włochów w końcu pojawił się radiowóz
i mogliśmy rozpocząć załatwianie formalności. Trzeba było
podpisać wiele dokumentów, jednak zanim mogliśmy załadować
skuter na rampę okazało się, że Inspektor – Potwór nas
okłamał. Zostaliśmy skasowani kolejne 75 euro za lawetę, za którą
podobno nie mieliśmy płacić. Myśląc tylko o tym, że za chwilę
ten cały koszmar się skończy zapłaciliśmy i pojechaliśmy do
garażu Helmuta, gdzie pod nadzorem dwóch funkcjonariuszy
odstawiliśmy nasz skuter. Najśmieszniejsze jest to, że policja nie
zabrała kasku, ktoś musiał gdzieś w międzyczasie zmienić
zdanie;)
Magda umówiła się z Helmutem na
popołudnie na próbę i pojechaliśmy na nasz stary parking, który
okazał się być zajęty. W poszukiwaniu innego miejsca wyjechaliśmy
z miasta w kierunku miejscowości Limone, gdzie znaleźliśmy uroczy
i spokojny kącik z widokiem na jezioro.
Tam Magda rozłożyła się znów z
malowaniem kostiumu, a Tomek zrobił obiadek:)
Na spotkaniu z Helmutem Magda wybrała
utwory do których chce tańczyć i ustaliła kolejność. Niestety
organizator powiedział, że na wtorek prognoza pogody przewiduje
deszcz, a w takim wypadku koncert odbędzie się w sali, w której
nie ma miejsca na taniec:( Postanowiliśmy dzisiaj pracować tak,
jakby koncert miał się normalnie odbyć, Helmut grał na swoim
pięknym fortepianie, a Magda kombinowała co by tu do czego
dopasować. Kocur Helmuta wylegiwał się na plecaku Magdy
najwyraźniej pragnąc zostawić po sobie trochę zapachu dla
Truskawy;)
Po powrocie do kampera dalej
intensywnie pracowaliśmy nad kostiumem, Magda bardzo by chciała
jutro na swoje urodziny zobaczyć statuę w akcji:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz